Grudzień, 2014
Dystans całkowity: | 812.81 km (w terenie 3.00 km; 0.37%) |
Czas w ruchu: | 32:22 |
Średnia prędkość: | 25.11 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.00 km/h |
Suma podjazdów: | 8631 m |
Suma kalorii: | 24647 kcal |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 31.26 km i 1h 14m |
Więcej statystyk |
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś oczywiście na dworzec tuż po 5 rano, jak szedłem spać jakoś przed drugą to się dowiedziałem że już się nie opłaca iść spać :D Ale ubrałem się ciepło, ale nawet nie było tak zimno, a po południu nawet już śnieg spadł. Asfalt niby czarny ale chlapa co mnie przekonało do założenia czerwonej opony do szosy. Nie, nie była to opona deszczowa lecz na zło konieczne czyli trenażer. Tak wiec dziś tak dla rozkręcenia 32 minuty jazdy, ustawiłem sobie minimalne waty i tak żeby się dostosować do mniejszej ilości powietrza. Najpierw 5 minut na 150W, później 5 minut na 300W, dalej 10 na 150W i 10 na 250W i 2 minuty rozkręcenia. Wyszło 26.7km
I jeszcze korzystając z okazji wrzucę zdjęcia i wyniki z sobotnich zawodów w Krakowie. Więcej na fejsbuku, jak widać na zdjęciach nie jechałem na lajcie. Szkoda bo w ostatecznych wynikach okazało się że Krzysiek załapał się tylko na bidon a ja skończyłem tam gdzie skończyłem. Na mecie tak jakby trenażer się zaciął, albo za wcześnie przestałem kręcić ale w takim czasie to na pewno bym był już dojechał, przez to niestety doliczyło mi do wyniku dobre 20 sekund, ale pewnie i tak mało kto w to uwierzy, tak samo jak w to że przejechałem całość na 50/11
wyniki
Bikersport 1 © labudu
Bikersport 2 © labudu
Lekko nie było © labudu
Niedziela
-
DST
45.64km
-
Czas
01:41
-
VAVG
27.11km/h
-
VMAX
56.70km/h
-
Temperatura
1.0°C
-
Kalorie 1894kcal
-
Podjazdy
777m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wyjechałem później bo byłem oglądać bieg jubileuszowy Bogdana Banasia na Marcince, miałem nawet biegnąć ale zabrakło mi jakiś 15 minut żeby zdążyć. Spotkałem tam Krzyśka i Marcina, wybierali się na górala, Olek biegał a później już się nigdzie nie wybierał więc na rower wybrałem się sam :) Po wyjeździe o dziwo nie było czuć takiego zimna jak się spodziewałem, można powiedzieć nawet że było ciepło. Ale mimo wszystko pojechałem najpierw w górę żeby nie zmarznąć na zjeździe, odbiłem w kierunku Łękawki i zaraz za pętlą w Zawadzie małe zdziwienie, z naprzeciwka widzę dziewczynę na rowerze, wyglądała na PRO, co jak co ale w rejonach Tarnowa jest to rzadkość, myślę że była to Monika, ale pewności nie mam bo osobiście nie znam. Na Słoną górę wytoczyłem się powoli, bo jakoś obolały się czuję, bo w piątek pierwszy raz w tym semestrze byłem na treningu AZS. Zjazd w dół, uważam na ostatnim zakręcie bo ostatnio tam lód niemal do połowy drogi był. Dziś było czysto i dalej na Rychwałd. Dziś z młynka, cały podjazd tak ze średnią 20km/h, na wypłaszczeniu idzie pieszy, mówi mi że teraz musi być mocno bo cały czas pod górę. Jakbym nie wiedział :D Wyjechałem na szczyt i powolny zjazd w dół. Znów mijam tego samego gościa, no przeszedł z kilometr, nawracam obok skrzyżowania przy Delikatesach i znów w górę na Rychwałd. Po jakiś 300 metrach gość mi mówi że trening czyni mistrza i jadę dalej, kawałek przed szczytem zatrzymuję się zrobić fotkę. Przy okazji sprawdzam czas, oj wolno dziś, kilometrów mało a czas zleciał, jako że nie miałem lampek to udałem się w kierunku domu. Żeby nie było za łatwo to w Pleśnej skręt na Relaks i podjazd serpentynami na Słoną Górę. Końcówka przez Łękawkę i już w ciepłym domu, ale dziś na szczęście nie zmarzłem :D
Rychwałd jesienią © labudu
A wczoraj nie było jazdy bo byliśmy z Krzyśkiem w Krakowie w BikerSporcie na zawodach trenażerowych. Fajna inicjatywa, co prawda dla ludzi z Tarnowa średni interes zrobić 200 km żeby pojeździć kilka minut, ale czego się nie robi dla funu :) Poza tym dla mnie jazda autem wciąż jest zabawą więc raz na jakiś czas można się karnąć autostradą. Od razu po pracy do Krakowa, na miejscu byliśmy jakoś 13:10, fajny system zapisów bo czasowy przez facebooka albo na miejscu więc w sumie mieliśmy około godziny na ogarnięcie się. Na miejscu jest znany mi z Poznania Konrad, oraz kilka innych osób, później jeszcze dołącza Michał z AZSu Politechniki. Trasa 2.6km, 111 metrów przewyższenia , średnie nachylenie coś ponad 4%. Ja wziąłem ze sobą Scotta, zawsze to na swoim lepiej. Przewidywany czas jazdy 4 minuty, najlepsze czasy jakie były to chyba 3:52, ci normalniejsi robili tak 4:00-4:30, Krzysiek ze startu przywalił dobrze ponad 90km/h, odgraża się że następnym razem będzie setka, później trochę opadł z sił, o mnie nawet szkoda gadać, następna okazja na takie ściganie za 2 tygodnie w sobotę w Bikersporcie, trzeba będzie się odegrać.
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:39
-
VAVG
18.46km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny etap z cyklu na dworzec :D Zimno to rowerów mniej :D
Dworzec
-
DST
12.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie można codziennie samochodem, poza tym klocki w aucie się skończyły :P
Z Olkiem
-
DST
36.40km
-
Czas
01:27
-
VAVG
25.10km/h
-
VMAX
62.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Kalorie 1410kcal
-
Podjazdy
696m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Późno bo jakoś po zajęciach, już nie pamiętam 14:30 chyba wyjechaliśmy. Z Olkiem coby nie kręcić samemu bo we dwóch zawsze raźniej :D W Tarnowcu zgraliśmy się prawie idealnie, dalej obok cmentarza w Tarnowcu w górę i do Trzemesnej. Tam odbicie na mało uczęszczany, bo trochę dziurawy asfalt i zjechaliśmy do Łękawki . Dalej Słoną Górą i do Pleśnej. Na zjazdach ciepło bo dziś 7 stopni było w ciągu dnia :D Na koniec kierunek dom bo nie ma nadmiaru czasu :/
Parcie na Koma
-
DST
28.64km
-
Czas
01:08
-
VAVG
25.27km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
-4.0°C
-
Kalorie 1174kcal
-
Podjazdy
435m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Olek mnie od kilku dni podpuszcza na podjazd w Pleśnej obok kościoła. Ostatnio jechałem ale zdechłem na górze i zostało kilka sekund do Olka. Dziś wróciłem później z zajęć, juz się ściemniało a Olek dziś miał odpoczywać więc pojechałem sam. Ciężko się przełamać, patrzę na termometr -4*C. Najlepiej to by było w domu ale śniegu nie ma, opona na trenażer jeszcze nie dotarła więc trzeba się ruszyć, tym bardziej że jutro późno wrócę. Wyjechałem i kręci się nadzwyczaj lekko, żeby się rozgrzać to pojechałem w górę zamiast w dół. Ale co jak co z Zawady nie da się wyjechać jadąc tylko pod górę więc po kilku minutach zjazd do Nowodworza. Dalej do Pleśnej, zrzucenie na małą tarczę i pod górę. Dziś plan by pojechać bardziej równo bo ostatnio przesadziłem z tempem na początku i dalej była lipa. Tym razem początek bardziej równo, przełożenie 1-2, jechało się dobrze w miarę na kadencji, ale ciągle zdawało się za wolno. Nie przyspieszałem ale pod koniec czar prysł i zdechłem. Starałem się ugrać jeszcze coś na końcu aby nie stracić ale skończyło sie czasem 4:35. Dla porównania najlepszy zapisany przejazd Olka to 4:34, kurde jedna sekunda. Ale z drugiej strony jest co poprawiać :D W porównaniu do poprzedniego przejazdu poprawiłem 5 sekund. Nawróciłem bo już nie chciało mi się jechać do góry, zjechałem w dół i nawróciłem i znów do góry. Tym razem już powoli z młynka, nawet wydawało się zbyt powoli. Dalej już kierunek dom bo dziś jakby chłodniej, przynajmniej woda w bidonie nie zamarzła bo bidon z premedytacją został w piwnicy.