Parcie na Koma
-
DST
28.64km
-
Czas
01:08
-
VAVG
25.27km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
-4.0°C
-
Kalorie 1174kcal
-
Podjazdy
435m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Olek mnie od kilku dni podpuszcza na podjazd w Pleśnej obok kościoła. Ostatnio jechałem ale zdechłem na górze i zostało kilka sekund do Olka. Dziś wróciłem później z zajęć, juz się ściemniało a Olek dziś miał odpoczywać więc pojechałem sam. Ciężko się przełamać, patrzę na termometr -4*C. Najlepiej to by było w domu ale śniegu nie ma, opona na trenażer jeszcze nie dotarła więc trzeba się ruszyć, tym bardziej że jutro późno wrócę. Wyjechałem i kręci się nadzwyczaj lekko, żeby się rozgrzać to pojechałem w górę zamiast w dół. Ale co jak co z Zawady nie da się wyjechać jadąc tylko pod górę więc po kilku minutach zjazd do Nowodworza. Dalej do Pleśnej, zrzucenie na małą tarczę i pod górę. Dziś plan by pojechać bardziej równo bo ostatnio przesadziłem z tempem na początku i dalej była lipa. Tym razem początek bardziej równo, przełożenie 1-2, jechało się dobrze w miarę na kadencji, ale ciągle zdawało się za wolno. Nie przyspieszałem ale pod koniec czar prysł i zdechłem. Starałem się ugrać jeszcze coś na końcu aby nie stracić ale skończyło sie czasem 4:35. Dla porównania najlepszy zapisany przejazd Olka to 4:34, kurde jedna sekunda. Ale z drugiej strony jest co poprawiać :D W porównaniu do poprzedniego przejazdu poprawiłem 5 sekund. Nawróciłem bo już nie chciało mi się jechać do góry, zjechałem w dół i nawróciłem i znów do góry. Tym razem już powoli z młynka, nawet wydawało się zbyt powoli. Dalej już kierunek dom bo dziś jakby chłodniej, przynajmniej woda w bidonie nie zamarzła bo bidon z premedytacją został w piwnicy.