Grudzień, 2013
Dystans całkowity: | 1346.91 km (w terenie 40.50 km; 3.01%) |
Czas w ruchu: | 55:57 |
Średnia prędkość: | 24.07 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.33 km/h |
Suma podjazdów: | 10805 m |
Suma kalorii: | 26345 kcal |
Liczba aktywności: | 32 |
Średnio na aktywność: | 42.09 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
wczoraj
-
DST
38.29km
-
Czas
01:26
-
VAVG
26.71km/h
-
VMAX
47.00km/h
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano z domu na dworzec. Troszkę nas schlapało, bo Krzysiek tez jechał, na Krossie. Później na mieszkanie i wieczorem jeszcze lekkie kręconko, standardowo na Balice
Pogoda pokrzyżowała plany
-
DST
30.11km
-
Teren
1.50km
-
Czas
01:11
-
VAVG
25.45km/h
-
VMAX
46.00km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
Kalorie 1187kcal
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miała być szosa z Olkiem, ale 30 min przed startem zaczęło sypać śniegiem, a w Tarnowie podobno waliło deszczem. Trzeba było odpuścić bo woda spod kół to żadna przyjemność. Później jakoś przestało więc zaryzykowałem jazde. Trasa tak aby wrócić za widoku. Pojechałem do Łękawicy i dalej na Skrzyszów i Wolę. Odbiłem jeszcze na Lipie i powrót do Zawady szutrem
Testowo
-
DST
13.72km
-
Czas
00:39
-
VAVG
21.11km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Temperatura
-3.0°C
-
Kalorie 490kcal
-
Podjazdy
250m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj wróciłem do domu więc czas się zabrać za ogarnianie sprzętu. Do uszkodzeń należy zaliczyć przednie koło(złamane w 3 miejscach), tylne się wykrzywiło a z racji popękanej już wcześniej obręczy nie da się go dostatecznie ściągnąć na środek więc ma bicie. No i ostatnie czyli plastikowa, przeźroczysta osłonka monitorka od przedniej przerzutki. Reszta wydaje się być ok, chociaż ciężko cokolwiek określić po tygodniu bez roweru. No więc kupiłem sobie nowy klucz do szprych i coś podprostowałem tylne koło- tak że da się jeździć. Z przodu przełożyłem koło z GTI i ma jeździć. Na razie musi wystarczyć, chociaż jest już plan co do przodu, tylne koło raczej będzie inne -ale to jeszcze kwestia czasu. Tak więc dziś dopiero około 21 wyjechałem i w górę pod kościół. Zjeżdżając do Tarnowca wiedziałem że więcej już zjeżdżać nie zamierzam dziś :P Możnaby było ale za dnia, teraz o 21 to już jednak chłodno jest, wieje w twarz. Podjechałem później obok zamku, zjechałem do Nowodworza i podjechałem do domu.
No i wystarczy
-
DST
3.60km
-
Czas
00:15
-
VAVG
14.40km/h
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień od samego początku zapowiadał się pechowo, wstałem później niż zwykle, pogoda do kitu więc spakowałem Speca do bagażnika. Z tego powodu zapomniałem ubrać byty SPD- zorientowałem się na dworcu. Wysiadając z autobusu chciałem zasunąć kurtke ale te zamki dwustronne i meczyłem się kilka minut aby ja rozsunąć by potem zasunąc prawidłowo. No ale powoli ruszam, trochę pada ale jakoś się jedzie. Łańcuch skacze więc cały czas delikatnie tak 15-20. Na aleje nawet sie nie pcham- jadę z Łobzowskiej na wprost to tam mniej aut i kałuż. Skrecam z Kijowskiej w Lea i jadę dalej w kierunku Biedro. Z prawej na podporządkowanej podjeżdża lanos, zatrzymuje się ale gdy jestem blisko skrzyżowania rusza. Ja po hamulcach i w prawo. Nie udaje się zatrzymuje się na drzwiach, a raczej koncze podróż na drzwiach a kończę jakoś po boku auta ląduje na ziemi. Szczęście w nieszczęściu uderzyłem pod dosyć małym kątem co mi pomogło. Chwila szoku, nic chyba poważniejszego się nie stało. Najbardziej ucierpiała głowa, miałem ubrany kask, przyjał troche uderzenia ale i tak guz na czole jest, warga rozcięta. Kierowca nie uciekł, karetki nie trzeba, wina też jest jasna. No ale 50zł na pokrycie strat to trochę nie bardzo mamy o czym rozmawiać. Sprawdzam rower, w sumie to ucierpiało przednie koło i tylne pasuje wycentrować. Amor i rama wydają się być całe, uderzenie było pod małym kątem, pewnie dlatego nie ucierpiały. Ostatecznie się dogadujemy i rozstajemy się, mam nadzieję że nie wyjdę na tym stratny. Pakuję rower do pokrowca- nawet nie mam po co wracac na mieszkanie, od razu autobusem na zajęcia. Krzyśkowi oddaje rower by zawiózł go do Zawady. Czyli pozostałem conajmniej do piątku bez roweru, gdyż dojazdówka powinna być dopiero za tydzieńKoło się skrzywiło
© labuduKoniec podróży
© labuduŻyje:P
© labudu
A dziś to chyba mróz w Tarnowie był
-
DST
44.28km
-
Czas
01:42
-
VAVG
26.05km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Temperatura
-2.0°C
-
Kalorie 1788kcal
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wyjechałem około 14. Trasa była od początku zaplanowana tak aby nie skakał nadmiernie łancuch i aby się wyrobić w miarę czasowo. Najpierw do Łękawki, tam na drodze trochę śniegu i lodu. Mijam kolarza :D Olek też gdzieś o tym czasie jeździł więc sezon trwa :D Zjazd do Tuchowa ok 40-50km/h, wolny przejazd przez Tuchów. Podjazd na Rychwałd dosyć szybko minął i to mnie cieszy :D Zjazd do Pleśnej i do domu
Sobota
-
DST
29.46km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:16
-
VAVG
23.26km/h
-
VMAX
46.00km/h
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzis były lekkie podmuchy i troszkę sypało ale ostrożnie można było przejechać :) Z Krzyśkiem najpierw do Tarnowca a dalej przez Woźniczną i Rzuchową. Jechało się całkiem spoko, czasem troszkę powiewało na boki i do tego z napędem delikatnie bo trzeba łańcuch wyciagnąć. Dalej w kierunku Tarnowa z rundką pod Stary Cmentarz bo jechał Peugeot ale zwiał. Powrót szutrem do Zawady i jeszcze na parkingu pod kościołem trochę zabawy na tylnym hamulcu :D Na parkingu
© labuduJado świry
© labudu
Do domu
-
DST
21.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
21.00km/h
-
Podjazdy
100m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
No i dziś sobie odespałem cały tydzień małospania- obudziłem się o godzinie 10:14. A miałem pojeździć rano... Co najgorsze o 10:30 miałem WF. Więc zebrałem się szybko i o 10:28 byłem pod drzwiami na Kamiennej. Ochroniarz nie chciał mnie wpuścić z rowerem do szatni- ostatecznie udało się przekonać że to wyjątkowa sytuacja i tak ażeby kierownik nie widział zdążyłem na wf. Później wróciłem na mieszkanie sie spakować i po zajęciach wracam do domu. A w to że Tarnów to polski biegun ciepła już nie uwierzę :P Śnieg i zimno a teraz sypie i co najgorsze wieje więc z jazdy nici. A z pokrowcem w torbie też się źle jeździ i prawie dziś wydzwoniłem na lodzie na Tuchowskiej przez to. No i zobaczyłem że licznik mi się zepsuł-tzn przy jednym z guzików nie ma charakterystycznego klik ;/
Wyciąganie łańcucha
-
DST
55.53km
-
Czas
02:05
-
VAVG
26.65km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Podjazdy
50m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ciąg dalszy wyciągania łańcucha aby nie skakał. Wyszło całkiem przyzwoicie kilometrów- były 2 pętle Morawica, Liszki, Balice. Raz w Balicach było blisko z Peugeotem ale nie chciało mi się kłaść :P Myślałem coby dziś więcej pojeździć ale chęci nie ma- tak to jest jak się robi projekt do 4 rano i wstaje o 6 aby sie jeszcze coś pouczyć. Także się zdziwiłem średnia że tak wysoka była, zmęcznia jako takiego nie było ale do mocniejszej jazdy nie było sił i sprzętu- a naprawdę stałem prawie w miejscu bo depnąc w pedał nie można bo skacze lańcuch. A i dziś dobre 15 km pieszo bo PK i Auchan. A jutro będzie powrót droższym o całe jeden złoty Voyagerem.
Płasko
-
DST
34.39km
-
Czas
01:25
-
VAVG
24.28km/h
-
Podjazdy
50m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś tak po zajęciach, płasko bo łańcuch skacze. Już chyba nie będę nowego łancucha do tej kasety zakładał bo nie mam nerwów- dojedżę te łańcuchy co mam na zmiane. Dziś Zabierzów, Morawica, Liszki, Kraków
Wertykal+Bikershop(13000km)
-
DST
45.39km
-
Czas
01:47
-
VAVG
25.45km/h
-
VMAX
57.00km/h
-
Temperatura
-1.0°C
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czyli przyjemne z pożytecznym. Wróciłem pieszo z zajeć( chodzę teraz pieszo i przez ten tydzień to zrobiłem więcej km pieszo niż przez ostatni rok), dziś 10km. Wyjechałem o 16:30 w kierunku Zabierzowa. Jeszcze regulacja siodełka bo teraz często wsuwam sztyce. W Zabierzowie jestem o 17:01, wchodzę do sklepu- zdziwiłem się że jeszcze otwarte. Okazało się że jestem ostatnim klientem, sprzedawca zapomniał światła zgasić, zrobił to zaraz po moim wyjściu. Kupiłem łancuch Record C9. Dalej do Kochanowa i do góry przez Las na Balice. Z Balic Królowej Jadwigi na Błonie. Oczywiście nie obyło się bez podjazdu pod Zoo. Jeszcze na chwilę do Bikershopu po skuwacz i powrót jakże miłą ulicą wzdłuż AGH. Zdjąłem Connexa i okazało się że w zasadzie identycznie się wyciągnał jak poprzednie łańcuchy więc trzeba zakładać nowy. I tak widzę że znów będzie skakać, Connex 904 wytrzymał 842km i jest o nanometry dłuższy. Czyli plasuje się pomiędzy Sramem 971 a Recordem C9