Lubinka
-
DST
63.55km
-
Czas
02:13
-
VAVG
28.67km/h
-
VMAX
62.00km/h
-
Kalorie 2740kcal
-
Podjazdy
920m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jakby zimniej, do tego nie mogłem się zebrać żeby wyjechać wcześniej, niby trochę się uczyłem ale aż tak to mnie nie wciągło. Wyjechałem, miał być Rychwałd, ale ostatecznie to nie chciało mi sie tam jechać i odbiłem w Pleśnej pod kościół. Z deszczu pod rynnę jak to mówią ale jakoś wyjechałem. Dotoczyłem się na Lubinkę, skręt w prawo, przejazd górą, tam goni mnie zerwany z łańcucha pies ale nie wie z kim się mierzy. Zjeżdżam w dół na wysokości Domu Weselnego i toczę się spokojnie na szczyt Lubinki. Wyjechałem i znów na Pleśną skręciłem. Tym razem zjechałem tym dłuższym wariantem, a co by- w dół to kilometry można nabijać :) Słońce powoli zachodzi więc trzeba jechać w słońcu pod górę- kierunek Słona- przed przejazdem spotykam Marcina K ale on na Słoną już nie dał się namówić. Ale też jest mu zimno więc nie jestem jedyny. Podjazd minął dosyć spokojnie, cały czas równo z młynka. Na górę wyjechałem i do głownej drogi na Tuchów dojechałem. Aż się zrobiło cieplej po tym podjeździe więc stwierdziłem ze trzeba coś dokręcic bo za mało kilometrów wyjdzie. Skręciłem więc na Łękawice, tam połowa drogi z górki więc samo jechało. Dojechałem do Skrzyszowa i na obwodnice. Takie powietrze fajne albo wiatr w plecy i szybko ją przejechałem, zjazd na Tuchowskiej i wolne toczenie się do domu :)