labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Morze Rożnowskie

  • DST 120.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 28.57km/h
  • VMAX 78.30km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 4200kcal
  • Podjazdy 960m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 lutego 2015 | dodano: 19.02.2015

Jak jest pogoda to ludzi ciągnie nad Rożnów, kolarzy też, jak jest ciepło woda, słońce, asfalt - i nie ma potrzeby jechać w cieplejsze miejsca :D Przed wyjazdem oczywiście rower umyty, łańcuch nasmarowany i założone nowe siodełko :) Jedynym plusem wczorajszego dnia to była paczka z Chin która czekała na mnie w domu. W końcu siodełko jest czarne, pasujące do reszty- model oczywiście Vertu Spyder :) Jak zawsze w pierwszych dniach użytkowania Vertu daje trochę po tyłku, plastik po prostu musi się ułożyć, tak też było tym razem. Start zaplanowany na 12:15 w Tarnowcu, udało mi się wyrobić wcześniej więc próbowaliśmy wyjechać wcześniej o 12 ale oczywiście Marcin pół godziny ubierał buta :D i wyjechaliśmy dopiero o 12:20. Ruszamy w składzie: ja, Krzysiek, Olek, Maks, Marcin Cz. i Bartek. Mocny start do Nowodworza tak na rozgrzewkę bo trochę zmarzliśmy czekając Przejazd przez hopkę w Radlnej, szybki zjazd w dół i na dole trzeba zwolnić żeby zebrać peleton :) Dojazd do Rzuchowej bardzo powolnym tempem, zaczyna się podjazd na Lubinkę, z początku jedziemy równym tempem, później zawracam aby wspierać kontuzjowanego Marcina. Tutaj zauważam nie tylko syndrom kontuzji ale także dętki. Wyjeżdzamy na górę, chłopaków już nie widząc a że dętke mam w kieszeni więc Marcin zostaje a my jedziemy dalej. Chłopaki czekają na Lubince i zjeżdżamy w dół. 

W dół jak to w dół zawsze szybciej niż pod górkę :) Na płaskim odcinku w oddali dostrzegamy rowerzystę. Po chwili stwierdzamy że to szosowiec bo jedzie za szybko, ale Olek pociągnął zmianę i prawie go doganiamy gdy ten skręca w lewo na Siemiechów. Ale poznajemy po koszulce że to Lucjan więc go wołamy i ostatecznie dołącza do nas :D Dojeżdżamy do Zakliczyna i dalej w kierunku zapory w Czchowie. Lecimy bocznymi asfaltami przez te wsie, niektórzy twierdzą że to nie była spokojna jazda, w pewnym miejscu jakby szron na drodze, ehhh ten cień. Na zaporze chwila przerwy i lecimy dalej wzdłuż wody. Krzysiek jak ruszył to zostało nas chyba tylko dwóch, więc zwolniliśmy i jechaliśmy spokojnie, ja wiem pewnie z 35km/h. Zszedłem jeszcze zęba żeby jechać wolniej, dosyć spokojnie na drodze, ruchu nie ma jakoś bardzo dużego, dojeżdżamy do Łososiny Dolnej i zobaczyłem że nie ma Olka i Lucjana, dogonią nas na szczycie. Powoli się toczymy pod górkę, i przerwa na przystanku. Tam pamiątkowa fotka po dłuższej chwili przyjeżdża Lucjan a po chwili Olek. Reszta grupy była o czasie. 
Czekając na Olka :)

Skręcamy w lewo na jakieś wsie, Olek jakąś tam trasę wyznaczył na drugą stronę jeziora czy co to jest. Nawet fajne podjazdy tam były :D Coś podjeżdżamy, głownie jadę z Bartkiem- reszta z tyłu mimo że się nie zaginamy. Zjeżdżamy w dół do Tabaszowej i nie wiemy gdzie jechać. Okazuje się że tylko Olek z Krzyśkiem zostali na górze tam gdzie mieliśmy skręcić więc mamy bonusowy podjazd :D Skręcamy w tą drogę i po jakimś czasie kończy się asfalt :D Podobno tam jest 2.5 km szutru- to nie jedziemy, zawracamy :) Dobra decyzja ale ze względów czasowych czeka nas powrót tą samą drogą. Zjazd w dół, na początku zostałem z tyłu, ale jak zobaczyłem że chłopaki cisną w dół to się położyłem na kierownicy i dokręciłem lekko. Wpadło 78km/h może byłoby szybciej ale jechał taki jeden samochód co spowalniał bo bał się chłopaków wyprzedzić. Na dole miała być przerwa w biedronce ale nie było, tylko zatrzymanie i jedziemy dalej. Kawałek pociagnął Maks, później jedziemy 32km/h tak mniej więcej bo ja oczywiście ciągle bez licznika jeżdżę :D W Czchowie okazuje się że nie ma Olka, dobra już nie czekamy bo i tak jechał wolno, jedziemy dalej. Przez te wsie równym tempem, zaraz przed Zakliczynem przerwa na sklep, Lucjan jedzie prosto do domu. My chwila przerwy i na Lubinkę. Krzysiek zostaje z tyłu w Janowicach, kolano go coś zaczęło boleć. Wyjeżdżamy na górę, Bartek mówił że skręca na Rychwałd i do domu- jemu to dziś wyjdzie trochę więcej kilometrów niż nam. Tak więc na koniec jadę już tylko w 2 osobowej grupie z Maksem, dojazd do Tarnowca i na Zawadę toczę się już sam robiąc nijako rozjazd :) Krzysiek dociera do domu 19 minut później ode mnie.




komentarze
labudu
| 18:48 niedziela, 22 lutego 2015 | linkuj Olek w tym roku wyznał zasadę zero trenażera w zimie, jeździ tylko gdy pozwoli na to pogoda. Bez formy to pojęcie względne ale teraz w czasie okienka pogodowego nadrobił trochę także będzie króliczek do gonienia :)
Lechita
| 18:38 niedziela, 22 lutego 2015 | linkuj Olek bez formy ?
Ładny tlen mieliście - 35 / h !!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wiata
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]