labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Sylwester z pedałami

  • DST 42.60km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 19.22km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura -5.0°C
  • Kalorie 1579kcal
  • Podjazdy 641m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 31 grudnia 2014 | dodano: 01.01.2015

Sylwester się zbliżał, a z racji tego że raczej osobą lubiącą wielkie imprezy nie jestem to powstał pomysł sylwestra na rowerach :) Popytałem, znalazło się kilku chętnych więc można jechać, bo samemu by mi się nie chciało. Miałem jechać Scottem solidarnie z Marcinem, ale Olek chciał jechać MTB to wziąłem górala- o ile można go tak nazwać :) Moja dojazdówka czyli Kross bez amortyzatora, z błotnikami i prawie niedziałającym tylnym hamulcem :) Paradoksalnie chyba wartość lampki Mactronica założonego na kierownicy przekraczała wartość roweru :D Wyjazd jakoś koło 21:40, wyjechałem z Pawłem (w sumie zdziwił mnie że pojechał), Krzysiek dojedzie za 3 minutki. Zjazd w dół dosyć powoli bo nie wiadomo gdzie lód a gdzie suchy asfalt. Dojechaliśmy do Tarnowca i zacząłem jechać swoim tempem na tym gracie. Mogłem od razu jechać mocniej, bo wiedząc że jedzie Marcin postanowiłem się godzine przed wyjazdem rozgrzać 30 min na trenażerze żeby czuć się bardziej dojechanym :D W sumie to ten Kross chyba nieźle się toczy bo Pawła na 29 zostawiłem nawet na płaskim. Co ciekawe dosyć ciepło, tego się nie spodziewałem, ale narzekać nie zamierzam. Pojechałem Tuchowską, bo nie wiadomo jak nawierzchnia na Przemysłowej. Dojeżdżam pod Świt, pod FotoCzajka pusto, czyli skład będzie 5 osobowy, reszta wybrała Sylwester w Gdyni :) Nie no spoko, ja też pierwszy raz, a w zasadzie drugi spędzam Sylwestra na rowerze :P Po jakiejś minucie dojeżdża Paweł, za kilka minut z zachodu przybywają Krzysiek i Marcin a za jakieś 2 godziny przyjeżdża Olek :)

Wszyscy są to jedziemy, przejeżdżamy przez parking obok świtu, tam grupka ludzi, wywołujemy małe zamieszanie, ja nie wiem co to za zwyczaje żeby w sylwestra stać na parkingu :) Przejeżdżamy przez przejście dla pieszych chłopaki zauważają Staszka, ja to bym chłopa przejechał i bym nie zauważył że to on. A Staszek podążał w kierunku bliżej nieustalonym. Legenda głosi że podążał na start kolejnej misji wahadłowca NASA którym tak naprawdę była rakieta z lidla za 5,99zł. Wpadamy na asfalt na Krakowskiej, rower Olka chyba długo stał nieużywany, w każdym razie gniazdo zrobiły sobie w nim osy i strasznie buczały opony, pewnie to przez za niskie ciśnienie, na oko 0.5 atm. Przejazd obok Biedronki, węzeł nad Obwodnicą i w wąską ścieżkę w kierunku Koszyc. Tam już widać że naspieszyć nie ma gdzie gdzie bo trzeba trzymać pion. Trochę się zagadaliśmy i przegapiliśmy skrzyżowania ale późnej udało się w miarę sensownie wrócić na właściwą drogę. Skręt w wąwóz i następnie w kierunku szkoły w Błoniu. Marcin chciał być pierwszy na podjeździe ale nie tędy droga i musiał zawrócić. 

Dalej w górę na Szczepanowice, Paweł z początku jakby chciał się ścigać, ale chyba z Olkiem za mocno kręciliśmy bo znalazł swoje miejsce w szeregu gdzieś przy końcu. Na ostatnim podjeździe uformowały się dwie grupki w peletonie i tak w sumie zostało przez długi czas. Obok cmentarza skręt w prawo i dosyć ostry zjazd w dół, na szczęście obficie posypany kamieniami także można zjechać bez strachu, no może nie całkiem. Dalej obok kościoła w górę. Tam w końcu udaje mi się wrzucić młynek w korbie :) to podjechać z przodu na 38 mogłoby być ciężko... Dojeżdżamy z Olkiem do lasu i czekamy jakieś 2-3 minuty na resztę. W końcu przejeżdżamy szlaban i zaczyna się piękny fragment w lesie. W nocy jest tam nawet lepiej niż w dzień :) Oświetlony biały śnieg, no coś pięknego :) Przy kolejnym szlabanie spojrzenie na zegarek- no na bogato z czasem nie jest więc odpuszczamy zjazd żółtym szlakiem. Kurcze co my tyle robiliśmy... Zjazd w Pleśnej obok kościoła bardzo powoli, na dole mega zimno bo długo zjeżdżaliśmy i nie było się jak rozgrzać. Orientujemy się że do północy zostało jakieś 30 minut więc naprawdę trzeba się streszczać. Marcin w tym momencie dostał speeda, chyba nie chciał przegapić fajerwerek. Z Olkiem trzymaliśmy mu tempa, Paweł nie dawał już rady. Jak się okazało w czasie gdy my podążaliśmy tak żeby być na czas na zamku Krzysiek został i holował Pawła... (ja bym go zostawił :P bo fajerwerki puszczają wszędzie nie tylko na zamku). Do Tarnowca dojeżdżam już tylko z Olkiem, skręcamy w kierunku zamku, zostało nam 7 minut. To stąd to już spokojnie, dojeżdżamy pod zamek a tam tłumy :O Wdrapujemy się na to wzgórze po lewej, zostało nam 4 minuty, fajerwerek dookoła jakby już północ była. Reszta ekipy zjawia się na czas, Paweł się melduje chyba minute przed północą. Patrzymy na to ile karbonowych Speców właśnie wyfrunęło w powietrze, pojawia się też Krysia z dziewczynami, ehh wszyscy chcą widzieć te fajerwerki :) Jest miło ale trzeba się zbierać bo już późno :) Ku uciesze ludzi w szampańskich nastrojach zjeżdżamy z zamku na kołach a nie na tyłkach jak część z tłumu, jakieś tam gadanie i jedziemy do lasu. Paweł już jedzie do domu a pozostali wjeżdżamy przy szykanie na ścieżkę i kręcimy chwilę po lesie. Opony super się trzymają w tym lesie, ale jakoś nie jestem przekonany do tego sprzętu w takim terenie ;/ Ale udaje się przejechać w miarę przyzwoitym tempie, jeden fragment musiałem podprowadzić bo zabrakło przyczepności ale za to w innym wyprzedziłem Olka na 29 bo się chłopak przyklinował w koleinach a bloki miał ciężko wypinające- szosowe. Rozstanie obok basenu i pytanie czy mamy zimowe opony- tak oczywiście :) Wyjazd pod kościół i zjazd w dół do domu. Sylwester bardzo pozytywnie, nawet jeszcze na końcówkę transmisji w Polsacie zdążyliśmy :)

Sezon 2014 uważam za zakończony, przejechany dystans 15 364 km jest co poprawiać.

trasa na endomondo

A dla tych którzy w sylwestra pili na pełny gaz i do odcięcia i przegapili fajerwerki :) 
http://youtu.be/_wupeczNgsQ




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa estba
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]