Oglądać przełaje
-
DST
20.77km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.77km/h
-
VMAX
57.20km/h
-
Kalorie 822kcal
-
Podjazdy
234m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wróciłem z Tarnowa dosyć późno ale mimo wszystko wybrałem się rowerem oglądać przełaje. Zdążyć mogłem już tylko na wyścig Elity i to z 10 minutowym spóźnieniem, ale szybko w dół do Tarnowca i główną drogą na Tarnów. Tak jakby wiatr mocny, ale to tylko złudzenie. Wpadam do Tarnowa i uroki jazdy przez miasto, światła, skrzyżowania i inne pierdoły. Przejazd przez plastikowe i żeby nikt się nie czepiał to zjechałem na chodnik- i to był błąd. Początek było ok, dalej to już było jedno wielkie lodowisko. Po chwili namysłu wróciłem na asfalt, do galerii podobnie jak wczoraj korek bo cały parking zajęty, na szczęście rowerem można przejechać bokiem. Wjazd do samej strefy kibicowskiej dosyć wąsko pomiędzy tabliczkami, chyba wymierzone pod kierownice szosową, wjechałem dosyć szybko :D Pooglądałem wyścig elity, później poszedłem na chwile do galerii, okazało się że nie wolno wprowadzać tam rowerów, ochroniarze się czepiali ale jak to zazwyczaj bywa inteligentną gadką można zdziałać wiele i panom zabrakło argumentów więc byłem tam w sumie z pół godziny :) Później jeszcze na przystanek z Olkiem i chciałem wrócić przez Skrzyszów. Wjechałem na Rydza Śmigłego a tam lód, powoli ale przejechałem i byłem zadowolony bo przy Błoniach chodnik był odśnieżony. Dojeżdżam do ronda i widzę że w kierunku Lipia jedno wielkie lodowisko. Tym razem odpuściłem i pojechałem w dół ul. Jana Pawła II, tam chodnik częściowo przylodzony ale trzymając pion dało się jechać. Dalej już asfaltem na Lwowskiej, czekanie na jednych światłach, później drugich i w końcu udało sie wyjechać z miasta. Tarnowiec to już sama przyjemność i ostatni podjazd do Zawady.