labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:1285.72 km (w terenie 146.50 km; 11.39%)
Czas w ruchu:61:36
Średnia prędkość:20.87 km/h
Maksymalna prędkość:67.74 km/h
Suma podjazdów:7460 m
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:29.22 km i 1h 24m
Więcej statystyk

PK

Wtorek, 23 kwietnia 2013 | dodano: 23.04.2013

Nie ma to jak jechać na zajęcia o 9:15 po czym na schodach okazuje się że zajęć nie ma. No nic, poszedłem jeszcze na konsultacje z budownictwa oddać rysunek i czekam na kolejne zajęcia o 11. Po czym o 10:20 okazuje się że na drzwiach pokoju jest kartka że zajęć nie ma. No żesz... następne o 12:45, jadę na mieszkanie... A na drodze, no normalnie jak by miało być, jedno co irytuje to mało miejsc parkingowych dla rowerów, a tak fajnie w zimie było gdy raptem kilka rowerów na dziedzińcu było



Mozolnie

  • DST 20.81km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 19.21km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 10m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | dodano: 22.04.2013

Najpierw rano na dworzec, pociąg 5:31, a w pociągu rysowanie w Cadzie :) Założony krótszy łańcuch więc bardzo delikatnie, poza tym trzeba odpocząć po weekendzie. W Krakowie już cieplej bo słońce wyszło. Po południu jeszcze chwila wzdłuż Rudawy i tak ogólnie kręcąc się z pół godzinki. Są wyniki z soboty-15 miejsce na 31 którzy ukończyli/wystartowali. Nie było źle :)



Politechnicznie

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | dodano: 22.04.2013

Oj jak fajnie jest usiąść na Rometa i spokojnie sobie popedałować, móc rozglądać się wokół :) Ciepło dziś :) krótkie spodenki i koszulka i jazda :)



Puchar Tarnowa #1 Lasek Lipie

  • DST 59.00km
  • Teren 31.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 19.24km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano: 21.04.2013

Niedawno słyszałem że jeden wyścig to jak kilka treningów. Czyli że teraz mogę odstawić rower i nie jeździć co najmniej przez tydzień :) No więc wstałem rano, do kościoła, jakieś jedzonko i do Lipia, z bratem. Zjazd kawałek lasem na Marcince. Zapisuję się w biurze zawodów, numer 99. Myślę sobie fajnie- Jorge Lorenzo w MotoGP z takim śmiga :) Było jakoś koło godziny 11, tutaj już jeżdżą a ja nie mam objechanej trasy, ale ważniejszy problem-nie mam pary w nogach po wczoraj. Jakoś w pustej przestrzeni wjechałem na trasę, gdzieś tam z boku spoglądał barteko. Trasa objechana lajtowo, parę trudniejszych miejsc ale problemów zbytnich nie było. Ale trasa strasznie długa, podobno 5 kilometrów, no jakby nie było w porównaniu do wczorajszych 3,5 to trochę dużo.

W międzyczasie jakieś rozgrzewki, rozmowy, Sławek zerwał łańcuch, szkoda :( Start coraz bliżej, Lechita skończył jazdę, wskazówki odnośnie startu. Jeszcze chwila kręcenia, podjeżdżam pod start i aaaaahhhhhaaaaa większość się już ustawiła. Jakoś przepchałem się na lewą stronę bo po prawej piach :) Jakoś krzakami udało mi się przebić do drugiego rzędu. Nie ma to tamto, skoro nie ma pary w nogach to chociaż start musi być z pier***ciem. Sygnał do startu i niczym dojazd do pierwszego łuku na torze w Mościcach, nie ma mowy, nie odpuszczę. Ciasno, walka aby się złożyć przy słupku-no i jestem 4 albo 5 na wyjściu na prostą :) Gdybym się tam wyłożył na tym słupku, to oj nie chcę myśleć coby się działo, 10 osób na ziemi jak nic. Jedziemy po tym prostym, zaczęło się robić trochę ciekawiej :)

W sumie pozycja wydawała się dobra bo nie będzie tłoku i ominę zamieszanie. Po chwili się okazało że to ja byłem w centrum tego zamieszania :/ taki mały trawers po z błotkiem, przednie koło spadło i bum, szybko się zebrałem chyba tylko dwóch mnie minęło. Kawałek dalej był zjazd, koleś pół metra, może metr przede mną przelatuje przez przednie koło blokując przejazd. Hamuje, staram się ominąć, nie da rady, bach-też leżę. Szybko na bok coby innych nie blokować, zbieram się, no to już jestem przy końcu. Staram się coś odrobić, kurcze nie ma czym, jadę niby coś odrabiam, wyprzedzam najpierw jednego, później jeszcze 2 gości. Patrzę na czas, ej nie ma czasu. Aha czyli Sigma została w piachu, albo w liściach. Kto go tam wie. Gdy przejeżdżam przez metę krzyczę do brata że zgubiłem licznik gdzieś na początku-rozpoczęła się akcja poszukiwawcza, a ja co? jadę :)

Dalej w zasadzie już bez zbytnich historii, parę osób wziąłem, parę mnie wzięło, ale głównie to była elita i juniorzy. Raz gdzieś tam przestrzelony zakręt minimalnie, ale gorsza rzecz napęd zaczął skakać jak najęty. Nie wiem jakim tempem jadę, wiem że dogoniłem gościa w żółtej koszulce na czerwonym rowerze a ten jak spiął tyłek to tyle go widziałem, po co on z tyłu jedzie skoro może z przodu? Fragmentami coraz więcej piasku, że tak powiem nawierzchnia się zaczyna rozsypywać. Czasem mijam kogoś z defektem, no dobra jest grzechotka, czyli że co? nie ma dubla :) Nie wierzę, mogłem odpuścić ale nie trąb, robim co możem jadę dalej. Ostatnie kółko, przejazd blisko mety, słyszę że jest licznik. W końcu jestem na mecie, nogi w miarę ok, kondycyjnie spoko, ale problem w tym że jechałem dieslem. Prawdziwa jazda zaczyna się tam gdzie w dieslu kończą się obroty, a ja się dziś nie mogłem wyżej wkręcić.

Rozmowy na mecie, oczekiwanie przy ścianie płaczu na wyniki, w międzyczasie bigosik. Później dekoracja, biłem brawo :) Losowanie nagród-dostały mi się żółte stopki/skarpetki, znaczy początkowo były białe ale i tak nie mój rozmiar bo 41-44 więc wszystko mi jedno :P są wyniki, czas najszybszego orła 1:01,40 o ile się nie mylę, a mój 1:10,42 i 14 miejsce na 17 zawodników. 9 minut straty hmm gdyby to było wczoraj to byłbym załamany, teraz pozostaje spory niedosyt bo wypoczęty myślę ugrałbym kilka minut :) No i szkoda błędu z początku trasy, ale za to start był zajedwabisty :)

Odnośnie licznika, ktoś znalazł go na trasie i odniósł do Biura Zawodów, tata czy brat odebrał, nawet nie wiem i znalazł go ktoś(podobno z Team Bieniasz Bike) kto szukał sztycy/siodełka, bo tak też brat się na trasie dowiedział. Dobrze że się znalazł bo gdzie ja taki drugi znajdę za takie piniądze :)

No ale dziś mogę powiedzieć piękne zawody, bardzo ciekawa trasa, miła rywalizacja i nawet pogoda dopisała :) Podziękowania dla wszystkich których wymieniłem czy też nie :P Kto nie był, niech żałuje.

Bilans:
+skarpetki
+bigosik
+mnóstwo frajdy

-20zł
-pocharowana noga
-przecharowanie pod okiem, ale tak to jest gdy się wyprzedza krzakami
-świadomość posiadania napędu który już dawno powinien być w koszu

Pierwszy łuk © labudu



Podjechać też trzeba © labudu


Pedalimy © labudu



Akademickie Mistrzostwa Małopolski #1 Lasek Wolski

  • DST 92.57km
  • Teren 29.00km
  • Czas 04:33
  • VAVG 20.35km/h
  • VMAX 61.01km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 kwietnia 2013 | dodano: 21.04.2013

Pobudka wcześnie rano, a przecież jest sobota :O Wyjazd z domu kilka minut po 5. Szybko na dworzec, znaczy szybko.... 13 minut jechałem. O 5:31 pociąg, siedzę sobie w pociągu - patrzę na rower, na koszyk na bidon. No właśnie na koszyk - *** *** *** gdzie jest bidon- już wiem, nie zabrałem po tym jak wczoraj rower myłem... Dobra kij z tym albo gdzieś kupię albo kupię sobie kubusia-wypadło na tą drugą opcje bo sklepy pozamykane były.

Na mieszkaniu mała przerwa, później przez ZOO do Biura Zawodów na ul Rędzina. Papierkowej roboty w zasadzie brak :) Pokazałem legitymacje i odebrałem numerek. Dziś śmigam z "70" na kierownicy. Na plecy nie ma :) Nawet jacyś znajomi się znaleźli. Chwila pogawędki i jedziemy objechać trasę- oni ją znali, ja tam śmigałem ale dokładnej konfiguracji nie znam. Szybki objazd, trasa krótka, ok 3,5 kilometra okrążenie, jeden krótki bardzo ostry podjazd, jeden długi ale przyzwoite nachylenie, i 2 takie średnio długie, lekko nachylone. To tyle co pamiętam z trasy. Ogólnie trasa szybka, sporo zjazdów, no ale żeby zjechać podjechać też coś trzeba.

Wróciliśmy pod start- przyjechali chłopaki ze Świebodzina, pojechali na objazd trasy-ja nie jadę bo za dużo kilometrów nabiję przed startem. Patrzymy, dziewczyny zrobiły kółko w około 12 minut. Jednak później jeszcze pojechałem bo osobnicy z PK jechali a pasowało się rozgrzać. Pod koniec trasy dogoniliśmy Świebodzin.


10:30, ustawienie do startu, niby mieliśmy stać jakoś uczelniami, skończyło się na wielkim chaosie, znaczy parę osób było dobrze ustawione. Na początku wszyscy pocisnęli na maxa, ja tak koło połowy stawki starałem się utrzymać coby się nie zajechać na samym starcie. Wjazd w wąwóz, już można powiedzieć sznurkiem, na tym ostrym podjeździe po korzeniach oczywiście korek, tyłek z roweru i biegiem. Gdy biegnę wyprzedza mnie bodajże Michał, szybko na rower i rura. Z przodu ktoś zamulał, myślę sobie nie powtórzę błędu z ostatniego Pucharu Tarnowa, bokiem wyprzedzone 3 osoby. Długi podjazd, staram się nadrabiać, jednych wyprzedzam, inni mnie wyprzedzają. Gdzieś pod koniec podjazdu łapię Radka z Michałem, czuję że takim tempem będzie ciężko dojechać do mety. Złapałem się i w sumie do końca zawodów dojechaliśmy w miarę blisko siebie, czasem mijając kolejnych zawodników, czasem nas mijali. Starałem się w miarę stopować żeby starczyło sił na koniec.


Chyba na drugim okrążeniu na sekwencji zakrętów wypadają mi góralki które miałem zjeść przed startem. Ale spokojnie, podjechałem sobie spokojnie je zabrać po zawodach-wszak to ponad złotówka :P Dwa razy na jednym z zakrętów można powiedzieć wylatuję o jakieś pół metra za szeroko, blisko korzenia ale nie uderzyłem. Były też zakręty pokonywane nieco bokiem. Raz na zjeździe wyprzedzam gościa dokręcając na maxa, po zawodach patrzę na licznik-vmax 61km/h, to musiało być wtedy. Raz na hopie podbija mi tylne koło, dosyć mocno, ale udało się opanować i nie było kuku do przodu, oj ciężko by mi się było po takiej glebie pozbierać. Lepiej nie myśleć.

Pierwsze kółko poszło żwawo, z tego co pamiętam około 11 minut, drugie podobnie, trzecie jakoś 12 minut. 4 albo 5 było nieco słabsze jakoś 13 minut, a to drugie 11,5. Na 4 kółku dowiedziałem się od Michała że jedziemy na 6 kółek a nie 5. Nie ma to jak wcześnie się o tym dowiedzieć jak rozłożyć siły. Na 5 kółku minimalny kryzys, ale szybko się pozbierałem. Jakoś koło 4 kółka na podjeździe z korzeni słyszę- ciekawe jak żółty teraz podjedzie, są kibice na trasie :) Koło mety chyba na 4 kółku słyszę ciśnij Dawid ciśnij. Jak to mówią " nie trąb-robim co możem " Od podjazdu z korzeniami na 6 kółku czuję że nie dam rady. Michał mi odjeżdża, każdy zdycha swoim tempem. Radek jeszcze gdzieś za mną. Ciężko oj ciężko, myślę po co mi było 2 kółka rozgrzewkowe, teraz brakuje właśnie tego jednego. Zbieram się w sobie, jakoś powoli zaczynam odrabiać, bo z przodu jedzie Michał i koleś który nas przed chwilą wyprzedził. Myślę sobie-końcówka to trzeba dać w palnik. Odrobiłem, zostało jeszcze z 30 metrów, szybki zjazd w dół i w zasadzie ostatni podjazd. Michał daje jakoś przez krzaki wyprzedzając gościa. Ja wybrałem nieco bardziej cywilizowane miejsce. Już na wypłaszczeniu wyprzedzamy kolejnego gościa, wjazd na metę, podziękowania, rower na glebę niech leży. Chwila odpoczynku, jakieś rozmowy, które miejsce-nikt nie wie, wyniki w przyszłym tygodniu. No żesz ku.... Idziemy do gości od pomiaru czasu- już zwinęli interes, bo się okazało że przyjechaliśmy już z końcówki tych co nie dostali dubla :)

I MAM JUŻ WYNIKI, 15 MIEJSCE NA 31 KTÓRZY UKOŃCZYLI

Zwycięzca miał podobno czas niewiele poniżej godziny, my na ostatnie kółko wjeżdżaliśmy w 58 minucie, zakończyliśmy w 1:08,46 przynajmniej wg mojego systemu start-stop. Ostatnie kółko było szybkie, chyba najszybsze :) Odpięcie numerków i w drogę. Ja jeszcze zawinąłem po Góralki i później pod ZOO na mieszkanie. Na zjeździe łapię chłopaków ze Świebodzina. Na mieszkaniu się ogarnąłem spakowałem i kierunek Podłęże. Wyleciałem na Wieliczkę, odbicie na Niepołomice, tam nawet fajne górki. Szybko trafiłem na miejsce Bankietu (rzeczywiście to był grill Renault Laguna Klub Polska :P ). Tam pobiesiadowałem do godziny 21 i 100 metrów dalej stacja w PKP do Tarnowa i do domu :) W Pociągu wymienione klocki na Kellys Dualstop - kupione może nie za grosze ale na pewno taniej niż na allegro-po znajomości, na razie na testach bo podobno jeszcze kilka kompletów zostało :) Gorzej bo gdy na wyścigu cisnąłem to łańcuch trochę skakał, a założyłem stary łańcuch-stawiam że w maju idzie w kosz.

Mapki dziś nie robię bo wpis i tak jest długi a z dworca do Wolskiego każdy trafi :P i do Podłęża na stacje również

Profesjonalna bramka do pomiaru czasu © labudu


Są i moje góralki © labudu



szukając kołpaka

  • DST 14.80km
  • Czas 00:55
  • VAVG 16.15km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 kwietnia 2013 | dodano: 19.04.2013

Nie znalazłem



Po co ja wgl rower wyciągałem

  • DST 8.40km
  • Czas 00:24
  • VAVG 21.00km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 kwietnia 2013 | dodano: 18.04.2013

Powrót z Krakowa, tłok w pociągu. Wysiadka w Mościcach i na mecz żużlowy :P Później w domu jeszcze na rower się wybrałem na krótko bo ciemno się już zrobiło. No i nieco zmęczony jednak dniem byłem i wyszło tyle że z bratem zrobiliśmy kółko do Nowodworza i podjazd obok zamku.
Nie wiem, chyba licznik minimalnie mi zawyża, wyszła różnica 300 metrów, a może to bikemap ma błędy...



Gril

  • DST 26.40km
  • Czas 01:15
  • VAVG 21.12km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Romet Agat(zezłomowany)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 kwietnia 2013 | dodano: 18.04.2013

na akademiki na grill/integrację grupową. Wieczorem chłodnawo, ale znośnie, wróciłem o 1:50



Rano

  • DST 23.27km
  • Teren 3.50km
  • Czas 01:10
  • VAVG 19.95km/h
  • VMAX 62.45km/h
  • Podjazdy 280m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 kwietnia 2013 | dodano: 17.04.2013

Dziś wstałem dosyć wcześnie tak że chwilka nauki i o 5:30 wyruszyłem na rower (tak tak, 5:30, piotrkol pozdrawiam :P) a to z tego powodu że jutro jest mecz w Mościcach i aby zdążyć i mieć rower w Zawadzie to dziś musiałem go oddać bratu który przetransportował go do Tarnowa. Tak że pojeździłem niecałą godzinkę, głównie Zoo i lasek Wolski, w sumie 18 kilometrów. Później spakowałem się na zajęcia i pod PK gdzie po 7 oddałem rower bratu. Z rana chłodniej niż za dnia ale akceptowalnie :P

mapka tak z grubsza bo nie pamiętam jak kręciłem



wieczornie

  • DST 37.25km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 21.70km/h
  • VMAX 62.90km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 kwietnia 2013 | dodano: 17.04.2013

Chwila zagospodarowana pod wieczór, najpierw standardowo pod ZOO, później zjazd spod Kopca w kierunku Panienskich Skał. Tam test koszyka na bidon za 7zł, niby trzyma, ale wydaje się nieco za szeroki i jakoś nie mam przekonania. Gdy zjeżałem było już ciemno wiec pojechałem na asfalt- najpierw w kierunku Balic. Tam się wstrzeliłem i przejechałem "tuż" pod samolotem. Wróciłem na Królewską i później ściezką rowerową w kierunku PK, dalej Placem Matejki na Rynek. Na Floriańskiej masa ludzi, źle przejechać. Powrót bulwarami i już koło AGH złapałem się blisko tira :)