Miastowo a później asfaltowo
-
DST
115.40km
-
Czas
04:14
-
VAVG
27.26km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Podjazdy
900m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś kolejny dzień przeznaczony bardziej do jazdy po nawierzchni utwardzonej niż w terenie. Najpierw do Tarnowa, tam przesiadka na 29 cali i do serwisu. Dobrze że był Michał bo inaczej nic bym nie załatwił bo panie ni ma czasu. Ale na szczęście się udało i koło jest proste. Powrót do Krzyśka, wymuszenie gościa w Corsie. Złapałem go na światłach mówie żeby się nauczył że w strefie zamieszkania z prawej mają pierwszeństwo a gość : Wiem ale mi się k***a spieszy! i pisk opon bo zielone. Fajnie komu się w XXI wieku nie spieszy? Później przesiadka na moje 26 cali i po dętki do centrum. Powrót przez Tarnowiec.Barteko
© labudu
Po południu jeszcze coś trzeba było pokręcić, umówiłem się przed 16 z Marcinem czyli szosa. Pojechaliśmy do Tuchowa pod Galerie :) Czekamy na Bartka jak wyskoczył zza wiaduktu to siły nam odeszły :P Miał pewnie z 50km/h i gdzie my się za nim utrzymamy skoro ja na oponach mtb, a Marcin w cały rok zrobił tyle co Bartek w jeden dzień. No ale ruszamy, z początku fajnie myślę sobie pojedziemy na zmiany i będzie git. Z początku było ok, ze 2-3 zmiany i jakoś nie ma sił na takie tempo. Więc aby się w ogóle utrzymać musiałem się schować. Dajemy ładnie, blisko 50 przez spory kawałek, widać Liwocz, jesteśmy już blisko 35 minut z Tuchowa. Zatkało mnie, prawie tak szybko jak samochodem. Dojeżdżamy do Ołpin, tam wiadukt- zostałem kilkanaście metrów z tyłu. Zbieram wszystkie siły aby dogonić, na szczęście Bartek spojrzał w tył i poczekał bo o ile pamiętam Marcin tez kawałek został. Dalej nieco spokojniej o ile można to tak nazwać.Marcin
© labudu
Odbiliśmy gdzieś między stodołami na Biecz tam fajny podjazd, ale było mega ciężko, kontrolka od nóg zaraz się zapaliło i trzeba było przystopować. A fajny skuterzysta był do ścigania :) Wyprzedziliśmy ale później on nas wziął ;/ Chyba pierwszy raz w Bieczu byłem, odbiliśmy na Rzepiennik i jazda. Chwila przerwy, już było ciężkawo ale tylko odliczałem kilometry do Tuchowa. Nie było źle, ale wysiłek był piękny. W drodze powrotnej znalazł się też fajny podjazd. Był tez postój na przystanku bo za długa rozmowa przez telefon była. 8 kilometrów Gromnik- no jest fajnie, do mety blisko. Gromnik i powoli do Tuchowa. Tam Bartek odbił do domu na obiad, a my do Delikatesów na bufet. Średnia Bartkowi wyszła jakoś ponad 31km/h, u mnie niższa bo rano byłem w TarnowiePrzednie koło
© labudu
Po jakimś czasie przyjeżdża Krzysiek i znów w 3 osobowym peletonie wracamy do domu. Już dawno podjazd pod Piotrkowice nie wymagał ode mnie tylu sił ale nawet się udało. Po dzisiejszej jeździe pozostaje podziękować Bartkowi za holowanie i mocne zastanowienie się nad kupnem szosówki. W sumie to myślę o tym już od kilku miesięcy ale na razie na myśleniu się zatrzymałem :P
Na zdjęciach 3 spojrzenia-w przód, w tył i to co najbardziej utkwiło w pamięci czyli przednie koło :)
Trasa
komentarze
Szosa i sunięcie po asfalcie na pewno super... ale ta zabawa w terenie...
Te różne fajne miejsca, które można odkryć...
to jest COŚ!