labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Wtorek MTB w Piątek + PNZNC

  • DST 34.04km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 20.42km/h
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 maja 2013 | dodano: 17.05.2013

Cały dzień zajęty, głównie koszeniem trawy, jakoś po 16 jadę samochodem do motoryzacyjnego po część, dzwoni Mirek. Odsyłam go do Krzyśka bo ten jest na rowerze, a ja załatwiam co mam załatwić i wymieniliśmy pasek. Szybkie zebranie się, jadę w kierunku Buczyny. Zatrzymuję się koło mostu na Białej. Dzwonię do Krzyśka, shit nie w tą stronę. Oni są w Pogórskiej Woli. No to nawrót i szutrowym pod Marcinkę, wzdłuż obwodnicy. Kolejny telefon- widzimy się pod Mercury Marketem.

Przyjeżdżam nieco wcześniej więc najeżdżamy na siebie po północnej stronie czwórki. Obok Mercurego spotykamy całą kolumnę wojskowych Hummerów. Udajemy się w kierunku Skrzyszowa. Na podjeździe przed Krukiem Mirek jak zawsze podpuszcza. Ja się tak nie bawię - ogień i tyle mnie widzieli :) W lesie jakby ktoś pozamiatał liście, woda fajne korytka powymywała pomiędzy nimi. Podjeżdżamy już na asfalt, fajne manewrowanie pomiędzy cegłami i gruzem, udało się nie przebić kół. Im bliżej kościoła zastanawiamy się co ze sobą zrobić bo Mirka czas goni. Ale pojawił się pomysł Podjazdu na Zawadę na czas :) No kurcze, nie chce mi się bo czuję cały dzień w nogach. Zjeżdżamy w dół, lasem. Jadę, fajnie się jedzie, odbijam wcześniej niż zwykle na te stromsze korzenie, gładziutko. Później nieco woda wymyła kamieni ale da się jechać. Na dole lasku doganiam jakiś rowerzystów. Wyjeżdżam na kostkę i myślę sobie-coś za gładko to poszło. Aha chyba wiem, Jelenia Góra... zmieniło się patrzenie na świat.

Ustawiam się na starcie, przyjeżdża reszta peletonu, odjechaliśmy trochę Mirkowi. Wszyscy gotowi, robię za czasowego. 54321 start ruszamy, już na starcie zyskuję lekką przewagę, pod basenem myślę sobie odpuszczam, już czuję nogi a podjazdu jest jeszcze trochę. Ale jadę dalej, ale tak bardziej normalnie, bez mega ciśnięcia, aby żwawo do góry, swoim tempem. Podjeżdżam pod Restauracje, rzut oka na stoper-nie jest źle. Najstromszy kawałek jak zawsze, czuć że stromo. Na asfalcie jestem jakoś w 3:43- co? no to teraz już nie mogę odpuścić. Chcę przycisnąć na płaskim ale nie bardzo jest z czego.
Patrzę na licznik 10km/h? bez zatrzymywania poprawiam czujnik, no teraz lepiej 29,5 :) Szykana, mocno w górę. Chwila lżej bo takim tempem to zabraknie koło cmentarza. Końcówka bez finiszu jakiegoś mega ostrego, mocno, czuję takie dziwne zmęczenie organizmu. W końcu meta 7:12. Zatrzymuję się na szczycie i chwila na łyk wody.

Czekam na resztę, ludzie wychodzą z majówki. eee tam, wyjeżdża ktoś zza zakrętu- myślę Krzysiek. Za chwile wyłania się Krzysiek. Aha czyli Mirek z przodu. Są już blisko, patrzę na licznik 9:40-dajesz Mirek dajesz w 10 minut. Za chwile Krzysiek się zrywa do finiszu i wyprzedza Mirka w samej końcówce. Czas Krzyśka ok 10:00, może to było 9:59, Mirek w 10:04 tak plus minus 5 minut można przyjąć i wtedy będzie dokładnie :P

Zjazd w dół - szutrem i jeszcze Tuchowską i drugi raz podjazd obok basenu-tym razem bardzo spokojnie.

Meta podjazdu © labudu




komentarze
lemuriza1972
| 21:49 sobota, 18 maja 2013 | linkuj Krynica... wspomnienia:)

http://lemuriza1972.bikestats.pl/369344,Krynica-relacja.html#comments
lemuriza1972
| 21:21 sobota, 18 maja 2013 | linkuj Piwniczna technicznie jest chyba łatwiejsza ( tak myślę, bo pewności nie mam, nie przejechałam całej), ale to właśnie tam mamba złamała w ub roku rękę.
No ale ten zjazd to był akurat bardzo trudny.
Może więc rzeczywiście lepiej spróbować od Piwnicznej.
Co do Krynicy, ja się też w tej chwili tam nie nadaje. jeszcze za mało mocy i muszę przypomnieć sobie jak się zjeżdża, bo u GG zjazdy to nie przelewki.
Ale warto ukonczyć taki maraton, bo to jest mtb w czystej postaci. Tam się człowiek przekonuje po co jest rower górski.
labudu
| 20:41 sobota, 18 maja 2013 | linkuj Czytałem o Krynicy i miałem ochotę ale w tym roku raczej odpuszczę. 26 maja mamy AMM z uczelni a na razie to jest mój priorytet. Może faktycznie Piwniczna się znajdzie, w sumie nie byłoby to złe wyjście bo jakby nie było Krynica może mnie pokonać. Kiedyś na pewno tam pojadę, ale chyba nie w tym roku, poza tym muszę trochę studia podgonić bo ostatnio lipnik z czasem w weekendy a sesja tuż tuż.
lemuriza1972
| 20:32 sobota, 18 maja 2013 | linkuj Proponuję pojechać na kilka maratonów do Grzegorza Golonki i całkiem zmieni Ci się patrzenie na świat, a konkretnie na mtb:).
Najbliższa okazja już za tydzień - Krynica.
Killerski maraton:), jest tam wszystko.. długie podjazdy ( Jaworzyna - 5 km pod górę), bardzo strome krótkie podjazdy, bardzo techniczne zjazdy ( np Parkowa), duże przewyższenie.
To jest naprawdę frajda ukończyć taki maraton.
I człowiek wiele się uczy:).
A do tego jak popada to... jest wesoło:).
W lipcu Piwniczna, ale ona jest łatwiejsza technicznie.
Chętnie bym pojechała do Krynicy, bo mam z nią porachunki, ale nie czuję się jeszcze gotowa na takie wyzwanie.
Jechałam ją 3 razy i każdy ten wyścig pamietam ze szczegółami:).
labudu
| 20:28 sobota, 18 maja 2013 | linkuj trawnik to ja też lubię kosić :P ale u mnie połowa to jest między krzakami i brzegi. A wczoraj oprócz trawnika kosiłem kosą spalinową pole/łąkę dobre pół hektara trawy/haszczy - ani jednego drzewa i to dało w kość
piotrkol
| 19:52 sobota, 18 maja 2013 | linkuj Ja na przykład uwielbiam kosić trawnik, no ale ja mam świra na jego punkcie :P
labudu
| 19:35 sobota, 18 maja 2013 | linkuj tak najlepszy, ale zdecydowanie do poprawy, wczoraj nie byłem wypoczęty, koszenie sporego kawałka trawy w pełnym słońcu-lubie to. Dołożę wszelkich starań aby w tym sezonie mieć czas 6:XX
uszatek
| 09:09 sobota, 18 maja 2013 | linkuj świetny czas !:) chyba Twój najlepszy w tym roku ?:P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ralne
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]