Grudniowa Brzanka
-
DST
44.00km
-
Teren
13.00km
-
Czas
02:30
-
VAVG
17.60km/h
-
Temperatura
-2.0°C
-
Podjazdy
760m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wybrałem się na Brzankę. Pogoda nieco lepsza do jazdy, drogi też bardziej przeschły tyle że zimniej. Już na granicy Zawady doznałem szoku- Piano na swoich 600ccm, nie ubrany na motocyklowo, chyba mu nie było zimno. Ale nic jadę dalej, w polach śnieg bardziej przejezdny niż ostatnio i udaje się żwawo przejechać. Jedno miejsce ominąłem sobie polami, trochę wysokie i zmrożone skiby były, ale dało radę przejechać.
W Łękawce w lesie przytopiło trochę i zrobił się lód, miejscami nie dało się jechać(przynajmniej mnie było ciężko więc prowadziłem). Standardową trasą w kierunku Brzanki, masa psów plączących się obok drogi. Dotarłem na drogę Tuchów-Zalasowa i zjeżdżając z niej na leśny szuter myślę sobie teraz już fajnie z górki, dobra droga :) Faktycznie tak było, czasem pomiędzy kamieniami minimalnie lodu, do czasu gdy zauważyłem jego grubą warstwę na całej drodze, do tego był nie równy. Zahamowałem trochę, na lodzie już bez hebli ale i tak piękna gleba była i kilka metrów szorowałem po lodzie. Szybko się pozbierałem i w mig byłem pod słynnym ostatnio Stalbomatem.
Sam podjazd na Brzankę względnie przejezdny jedynie w miejscach gdzie zazwyczaj było nieco więcej błota, sporo lodu więc jechałem bokiem drogi lub prowadziłem. Na samym szczycie Brzanki masę lodu i kilku turystów z kijkami. Do tego pies który chyba nie lubi rowerów. Zjechałem szlakiem do Burzyna, ten względnie przejezdny i od Burzyna już asfaltem do Zawady. W Tuchowie dojeżdżając do mostu usłyszałem nie słyszany od dawna klakson. Dalej tego nie rozumiem. Gdy dojeżdżałem do domu było widać Tatry, no ale było już 5 minut do ciemności.To chyba jeszcze Karwodrza albo już Zalasowa
© labuduTo nie tor bobslejowy, to podjazd od Stalbomatu
© labuduKoniec terenu na dziś-Burzyn
© labudu