Czysta
-
DST
305.80km
-
Czas
11:10
-
VAVG
27.39km/h
-
VMAX
62.00km/h
-
HRmax
174( 86%)
-
HRavg
100( 49%)
-
Kalorie 8458kcal
-
Podjazdy
2789m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd o 9:30, wcześniej pewnie bym się nie zebrał po ostatnich dniach. Zjeżdżam do Tarnowca gdzie czeka już Olek. Chwila rozmowy i jedziemy dalej. Ja jak to zwykle bywa z początku lekka zmuła, przepaliłem się lekko na Lubince gdyż cała poszła w siodełku z blatu :D Przerw z początku więcej niż zwykle, Olek nie może siodełka w scrze dopasować. Dojeżdżamy do Zakliczyna i na zapore w Czchowie. Tam wbijamy na głowniejszą drogę, wszystko mijało dosyć fajnie do czasu gdy z kilometr przed skrzyżowaniem w Wielogłowach tir minął nas na tzw gazetę. Debilom powinni prawo jazdy pozabierać za takie coś. A wcześniej spory kawałek gość osobówką wyprzedzał auta z naprzeciwka gdy jechaliśmy z drugiej strony... W Wielogłowach bufet, jak to jeden z klientów stwierdził- w lodówkach same piwo, a jak kierowca albo dziecko chce kupić wode to tylko ciepła. Nie no coś tam było normalnego do picia ale niewiele z lodówki. Wyjazd serpentynkami na górę, zjazd w dół, chwila przerwy nad Rożnowem, wody jakoś nie ubywa znacznie. Do Dojeżdżamy do Zakliczyna, w Janowicach kolejny postój i dalej już do domu. Lubinka średnim tempem, zjazd po dziurach do Rzuchowej, w Tarnowcu chwila rozmowy i jadę do domu. Tam dobra godzina przerwy, musiałem skoczyć na chwile do Tarnowa, zjadłem sobie obiadek i później znów się zebrałem koło 18, plecak na plecy i w drogę.
Wyjechałem i co ciekawe jechało się jeszcze całkiem przyjemnie. Leciało nawet, woda była, jedzenia nie miałem ale sił nie brakowało. Zaraz za Targowiskiem spotykam Marcina, ten nawraca i dalej jedziemy razem. Trochę z początku głupawka się włączyła, w nogach 180km i szarpania na hopkach się zachciało :D Przynajmniej nie było nudno, w Wieliczce skręcamy na pętle żeby dokręcić trochę kilometrów. Robi się ciemno, jedziemy przez jakieś Książnice, Świątniki i kij wie gdzie jeszcze. Nawet hopki fajne, mijamy jakiś sakwiarzy. Na koniec ciekawy zjazd w kierunku Krakowa, dojeżdzamy do Marcina do mieszkania, gdzie pakuję w plecak, no dobre 6-7kg i dalej już sam do Tarnowa. 21:45 była gdzieś. Jadę ale coś lampka świruje i na dziurach przerywa. Nie wytrzymałem tak długo bo w głowie się dziwnie robiło od tego mrugania :) Gdzieś na tej długiej prostej z dwoma stacjami benzynowymi zatrzymuje się i czyszcze styki, dalej już było ok :) Dojeżdzam do Bochni gdzie trochę zgłodniałem i przerwa na hotdoga na orlenie. Jadę dalej w Brzesku jeszcze dokupiłem batona, ale nie sądziłem że to powiem, zimno się zaczęło robić. Z tym plecakiem to power na zjazdach dobry, gorzzej na podjazdach bo jazda ze stójki raczej odpadała. Minąłem Brzesko to zleciało już bardzo szybko, Wojnicz, Tarnów i melduję się w domu. Jakoś kilka minut po 1 były bo w Zawadzie oświetlenie wyłaczone. I sumarycznie wyszło 300km jednego dnia :)
https://www.endomondo.com/users/10659371/workouts/581305728
https://www.endomondo.com/users/10659371/workouts/581305684
komentarze
Miałam ostatnio taki przypadek z TIREM, jak wracałam z Mielca.
Tak masz rację - prawo jazdy powinni zabierać!
Z plecakiem nie podrózuje się komfortowo. Wiem coś o tym.