Cyklokarpaty Wojnicz- na szosie
-
DST
60.00km
-
Czas
02:30
-
VAVG
24.00km/h
-
VMAX
62.00km/h
-
Kalorie 1246kcal
-
Podjazdy
350m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Długo wyczekiwany przez niektórych maraton w Wojniczu. A niech sobie jadą, ja się wczoraj ścigałem , nie mam roweru więc mam wolne :D :D ale masa ludzi, masa znajomych więc można się na starcie pokazać. Wyjeżdżam z domu niewiele ponad pół godziny przed startem, droga jak zawsze nudno, od myjki w Wojniczu większe zagęszczenie rowerzystów, w zasadzie to jeden na drugim. Podjeżdżam pod start i kto był to się pogadało. W Końcu ruszył dłuższy dystans, stanąłem na samym końcu i pojechałem po asfalcie z nimi. Co ciekawe ostatnia osoba rusza 24 sekundy po 1 osobie w sektorze. Jadę z powrotem na start bo za pół godziny jedzie hobby. Tam jedzie Paweł na Giancie, więc głownie się z nim kręce, oni ruszają to ja za nimi, i gdy asfalt się kończy to od razu w kierunku bufetu na 17/38 kilometrze w razie W z bidonem albo kluczami. Później się okazuje że stoję i kieruje ludźmi na rozjeździe bo nie miał tego kto zrobić. Z ciekawszych rzeczy ,pierwszy gość pojechał hobby startując z mega, później przyjechał Krzysiek z Andrzejem- lamy się wycofały. Później regulowałem zacisk w rowerze Kamili, komuś tam dałem magnez bo go skurcz złapał, mase ludzi zajechanych pogubiło się na rozjeździe :) A gdy drugą pętle kończyła Justyna to zacząłem zjeżdżać na metę bo zaraz miało lunąć. I faktycznie lunęło więc do Wojnicza w deszczu, Padało tak konkretnie i wiało że jak zajechałem na metę to zaczęło zrywać balony. Przeczekałem może z 10 minut, akurat jak wyjeżdzałem to przyjechała Justyna, kilka zdań zamienionych w tej ulewie i się zwijam. Na drodze tyle wody że cała obręcz jedzie pod wodą, i tak jestem przemoczony więc te 15 km mi nic nie zrobi. Dotaczam się do domu, następnego dnia ciężko obrócić kierownicą tak się stery zalały ;/
Na starcie © labudu
Na bufecie © labudu