labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Zajazd z Olkiem

  • DST 74.80km
  • Czas 03:00
  • VAVG 24.93km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Kalorie 2740kcal
  • Podjazdy 1028m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 sierpnia 2014 | dodano: 22.08.2014

Miałem jechać wcześniej ale zamiast rowerem to jeździłem kosiarką :) O 17:30 Olek wspominał że jedzie grupa spod BP. Podjechałem ale nikogo nie było, Krzysiek z Marcinem juz pojechałem. Telefon w dłoń i ostatecznie jadę z Olkiem. Dojechałem do centrum i tam zrobiłem kilka pętelek czekając na Olka. W końcu zobaczyłem czerwone opony więc jedziemy :) Wyjazd z miasta w kierunku Tarnowca dosyć szybko, powiedziałbym aż za szybko. W Swiebodzinie chciałem mocno pojechać KOMa, nie było słabo ale jakoś nie byłem przekonany co do czasu, na 1,5km srednia prędkość wyszła 44,7km/h czyli tak średnio. Życiówka niby jest, ale bywało lepiej z tym że odpuszczałem koło ŚwieboKościoła a dziś jehcałem do końca. Jeszcze będzie okazja to poprawię to drugie miejsce :) Dalej odpoczywając dojeżdżamy do Pleśnej a tam podjazd obok kościoła. Niby jedzie się dobrze ale tempo jakieś wolne. Olek oczywiście odjeżdża, powoli go doganiam, a ten poczekał, powiedział ze teraz sprint do mety i tyle go widziałem :) U mnie z tym sprintem było zdecydowanie gorzej, nie straciłem wiele ale złapałem go dopiero na głównej drodze na Lubinkę. Na Lubince skręcamy w prawo i jedziemy cały czas góra. Zjeżdżamy obok domu weselnego w Janowicach i dalej na kolejny podjazd i Koma. 1km, średnie 12%, max wg gps 17%. Na takim czymś to z Olkiem nie mam szans, chyba ze w dół. Odjeżdża mi, ja z początku jadę mocniej, później tak już mocno ale normalnie. Wyjechałem w ciągu jednego dnia także nie jest źle. Na górze chwila zastanowienia, zjazd w dół i Lubinka opcja bardziej płaska. Wyjechaliśmy do góry w miarę normalnie, strava pokazuje w 11 minut. Zjeżdżamy w dół bo mamy spotkać Krzyśka z ekipą. Dojeżdżamy do Janowic ich nie ma wiec jedziemy dalej w kierunku Zakliczyna. Za kawałek spotykamy Krzyska, Marcina i Leszka. Kręcą już w kierunku Tarnowa, łapiemy się peletonu. Chwilę tak jedziemy, za chwile myślę sobie a pociągnę ich trochę po płaskim. Wyjechałem na przód, kręcę tak w miarę równo, za chwilę widzę z lewej koło Olka. Za chwilę okazało się że zostaliśmy już tylko we dwóch. I tak sobie jedziemy do góry, raz ja z przodu raz Olek. Zaczęły się serpentynki- zaczęło sie szarpanie. Olek szarpnął raz- jakoś dałem rade się utrzymac, szarpnął drugi- myślałem że zdechne ale udało się dospawać. Za trzecim razem wstałem ale już nie było czym i po kilkunastu metrach odpuściłem. Jechałem mocno ale z siodełka, na samym szczycie udało sie nawet zrównać. Na szczycie dłuższa chwila czekania, bo wyjechaliśmy wg Stravy w 8:57. Ciemno się robi więc wracamy, ja lampki oczywiście zdjąłem na Wtorek MTB a na dziś nie zakładałem bo i po co :P Ale jakoś docieramy do domu :)




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ludzi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]