Zimno
-
DST
41.56km
-
Czas
01:48
-
VAVG
23.09km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
HRmax
174
-
HRavg
122( 60%)
-
Kalorie 993kcal
-
Podjazdy
600m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Maj czas Komunii i niestety dziś do domu wróciłem dopiero o 18. A myślałem że wrócę jak zwykle o 12 i będe miał czas na jazde... Oczywiście cały czas padało, ale zbytnio mnie to nie ruszało- wiedziałem że musze pojeździć bo przerwa się zbyt długa zrobiła. Wyjechałem jakoś po 19, najpierw pod Kościół i w dół do Tarnowa. Nawrót, stoper by motywowal i start. Jeszcze nie przejechałem wiaduktu na obwodnicy i myslę sobie NIE- gdzie się będę szarpał jak nie mam nogi rozkręconej i nie rozgrzany jestem. Trochę jakby odpusciłem ale później odpuściło. Wstałem na pedały i w górę. Na asfalcie jestem w 3:51 i teraz już lajcik :P Ale nie tak od razu, liczyłem że przycisnę na prostej a tu lipa - spaliłem nogę na tym podjeździe. Tak więc powoli(ok 20) z blatu toczę się dalej. Cały czas blat i do góry. Końcówkę chciałem zasprintować, nie wyszło do końca :P . Wyszło 7:30, całkiem nieźle patrząc na nierozgrzaanie i to że kilka sekund można urwać jeszcze :D
Dalej w kierunku na Słoną Górę, zjazd do Pleśnej i Rychwałd. Zaczyna się robić ciemno i zimno, na zjeździe była masakra. To mnie skłoniło do powrotu do domu- choroby nie potrzebuję a na zjeździe można było zamarznąć. Powrót do domu i na dziś święto.