Brzanka wieczorową porą
-
DST
58.08km
-
Teren
30.00km
-
Czas
02:43
-
VAVG
21.38km/h
-
VMAX
63.00km/h
-
Podjazdy
800m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bębenek udało się naprawić (mam nadzieję), pękła sprężynka i zapadki się nie otwierały. Złożone na jeszcze mniejszej ilości smaru, następnym razem w grę wchodzi już w zasadzie tylko wymiana bębenka, bo już ogólnie trochę zjechany jest i luz ma. Wcześniej mycie roweru czyli jak odchudzić rower o zbędne kilogramy. Jakoś po 16 w drogę, od razu długi rękaw bo choroby mi nie potrzeba. Ale jedzie się jakoś dziwnie ciężko. Do Łękawki i w górę na szlaban. Co chwila spojrzenie na kasete, czy wszystko gra. Ale jak na razie nie tyle gra co jeszcze buczy. Singielek w Karwodrzy zjechany fajnym tempem, jest banan na twarzy czyli jest radość z jazdy. Dalej nie wiedziałem czy jechać szutrem czy bardziej terenowym podjazdem. Wybieram tę druga opcję, myślałem że będzie więcej błota a tutaj da się jechać :D
Zjazd w dół szutrem i już Stalbomat. Powoli do góry, nawet się trochę zmęczyłem tak gdzieś w połowie podjazdu. Na szczycie jestem w 1:15, no szału nie ma, ale się nie spieszyłem. Zjazd do Burzyna, mój ulubiony, dziś też nie był nudny, bo trochę mokro i można było poszaleć :) Obok kościoła polną drogą, dziś już delikatnie żeby koła nie przebić. Gdy byłem w okolicach Lasu Tuchowskiego widziałem jakby w Zakliczynie padało, na mnie kilka kropel też spadło. Bałem się że będę musiał szybciej do domu jechać, ale zjechałem sobie na stawy w lesie i jakoś deszcz przeszedł. Ostatni kawałek przed wodą dosyć śliski jak dla moich opon. Trzeba było się powyginać na rowerze. Podjazd szutrem strasznie mi sie nudził, ale trzeba jechać. Zjazd do Karwodrzy i podjazd obok DPS-u. Spod kapliczki na pętlę w Piotrkowicach i do Poręby asfaltem. Na zjeździe 63, ale z takiej góry to nie wyczyn :) Zaraz za pętla ostry podjazd asfaltem i już prawie jestem w Zawadzie.
Na zakończenie dnia jeszcze zjechałem szutrem pod obwodnicę i podjechałem tą samą trasą pod kościół. Mocny finisz, będę musiał się kiedyś zmierzyć z czasem bo już dawno nie jechałem. Ale teraz to pewnie czas 8:30 to będzie max moich możliwości.