Brzanka
-
DST
45.48km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
22.37km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Podjazdy
500m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po kościele na rower, schodzę do piwnicy i zdziw- kapeć, odkleiła się dawno już klejona łatka. Załatałem i pozostał problem z napędem. Zmiana łańcucha na bardziej wyciągnięty nie pomogła- koniec zabawy- wymiana kasety i łańcucha. Chyba będzie trzeba jeszcze zmienić średnią tarczę bo przy max nacisku przepuszcza. Wczoraj jeszcze dopompowałem amor, z 100psi na 150 psi. Teraz mam nadzieję będę mógł jeździć bez obaw o dobicie amora, choć muszę jeszcze spróbować lekko upuścić powietrze i sprawdzić jak się wtedy jeździ. Tak więc powoli wyjeżdżam z domu i moją ulubioną trasą na Brzankę. Czyli polami do Łękawki, płynnie, starając się omijać średnią tarczę. Wyjazd w lesie, aż się zdziwiłem jak szybko mi się wyjechało :D Pod szlaban i w dół. Ale fajnie- można jechać szybko i nie telepie :D W Karwodrzy na podjeździe asfaltowym lekko koryguję ustawienie siodełka. Mam nadzieję że będzie dobrze, wyjeżdżam na górę, jadę w kierunku singielka- widzę jakiś Sokół jedzie z naprzeciwka- Michał Plebanek. Odmachane i na singielek, później w lewo, kawałek płaskiego i strumyk.Nowy asfalt
© labudu
Na podjeździe odpisuję jeszcze na sms-a, podobno dużo medali dla Tarnowa. Asfaltem szybko przemykam, ludzie coś dziwnie się patrzą, nie wiem roweru nie widzieli czy coś. Szuterkiem w dół i podjazd obok Stalbomatu, bez przerwy na banana. Dawno na Brzance nie byłem, trochę się pozmieniało, nowe kamienie itp. Żeby mi nie hopało to jechałem na młynku, dziwnie tak, może trzeba było cisnąć z blatu? Obok Bacówki sporo ludzi więc nawet się nie zatrzymuje. Zjazd w dół do Burzyna, na samym końcu lasu idą ludzie z lewej, idą ludzie z prawej więc ja przez środek, przed błoto :) Zjazd obok kościoła, na koleinach coś dosypane, widzę małą hopkę, jakiś kamyk w ziemi czy coś. Najeżdżam aby skoczyć i psssssyyyyt - tom poskakał. Taki snake w tylnym kole że łatki brakuje, a większą mam tylko jedną. Załatałem prowizorycznie i dalej już asfaltem aby szybciej bo wiadome że to nie wytrzyma. Puszcza gdzieś w polach pomiędzy Zawadą a Łękawką, tam jechałem nowym asfaltem. Kawałek prowadzę, ale już przy pierwszych domach myślę sobie- przecież Krzysiek jest w domu to mi łatki dowiezie. Różowy pająk :D
© labudu
Zadzwoniłem i zatrzymuję się. Chodzić nie będę, przecież nóg na loterii nie wygrałem, trzeba oszczędzać. Po chwili przyjeżdża Krzysiek, jeszcze dzwoni kolega więc dętka załatana z telefonem przy uchu. Dalej już tylko do domu.Nowa kaseta
© labuduAktualny setup :)
© labudu
komentarze
Pozdr