Podwieczorek MTB
-
DST
60.18km
-
Teren
20.00km
-
Czas
03:18
-
VAVG
18.24km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Podjazdy
500m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dopiero dziś odczułem zmęczenie Liwoczem, nie było tragedii ale rewelacji też nie. Umyłem rower, nasmarowałem łańcuch i pojechałem na Podwieczorek MTB. Na miejsce dojechałem dosyć wolno, skład dziś skromny: Krysia, Iza i ja. Nie każdy ma czas, ale nic ruszamy w kierunku Koszyc. Z Rzuchowej fajnym skrótem do Szczepanowic, przez pole ziemniaków. Dalej zielonym szlakiem, najpierw zjazd, później strumyk i zaczęły się schody. Od samego strumyka ostro w górę, później kawałek łagodniej i znów ostrzej. Decyduję się zrzucić na młynek, nie zdarza mi się to często, dodatkowo muszę wykonać rundkę w dół aby bieg się zmienił. Dalej siedzę już maksymalnie z przodu siodełka, z jednym uślizgiem i ruszeniem z miejsca udaje się dojechać jakieś 20 metrów przed końcem lasu.
Nie opłacało się męczyć z ruszaniem pod górkę więc podprowadziłem i zacząłem kręcić kółka bo one już tam były... komary. Dalej asfaltem i zjazd do Doliny Izy, z prawej strony szlabanu na zjeździe niebezpieczny rów. Na dole całkiem przyjemnie, prawy but mokry po niezbyt udanej przeprawie przez strumyk. Podjazd lekki ale ciągnie się strasznie. Jedzie się już lepiej, zawsze potrzebuję długiej rozgrzewki gdy jestem zmęczony po długiej trasie. Dalej w kierunku Wału i zjazd do Pleśnej żółtym szlakiem. Przypomniało mi się że w drodze na Jamną już tam jechałem na pół-flaku. Objazdem podjeżdżamy na Lubinkę, jest łagodniej ale nie płasko, dalej zjeżdżamy na Błonie i do Mościc. Powrót wałami Białej.
Jeszcze taki filmik z neta