Dobczyce
-
DST
92.40km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:52
-
VAVG
23.90km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Podjazdy
760m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
No to nadrabiamy wczorajszy wpis :)
Wyjechałem jakoś po 14, najpierw do sklepu, kupiłem bateryjki CR2032 10 sztuk za 5,50zł, wydaje mi się że nie przepłaciłem. Później poleciałem w kierunku Wieliczki, ale gdy byłem obok Bonarki dzwoni brat, musi czekać 1,5h i nie ma co robić, no to podjechałem na Wadowicką i pogadaliśmy godzinę później go zostawiłem. Stamtąd udałem się w kierunku M1, a dokładniej na centralną gdzie kupiłem trytki.
Później znów w kierunku okolic bardziej mi znanych, na Nowohuckiej upolowane auto z RLKP, podjechałem pod okno i przegadaliśmy przez szybe ze 2 skrzyżowania :), później korek się skończył i się rozjechaliśmy. Wyjechałem jeszcze sobie na Kopiec Kraka i zrobiłem fotkę :) Zjechałem w kierunku Bonarki, tam lekkie błotko, można się ubabrać :)
Dalej poleciałem na Wieliczkę, w sumie późno już było i miałem nie jechać ale przypomniał mi się cytat który zobaczyłem u kogoś na profilu, nie pamiętam już dokładnie, mianowicie coś w stylu- my kolarze musimy głośno mówić o swoich planach bo wtedy łatwo nie zrezygnujemy bo wszyscy oczekują sukcesu, jakoś tak to szło :P a powiedziałem tam komuś ze dziś po południu jadę do Dobczyc no i pojechałem :) Miejscami lekko padało, wpadam do Wieliczki szukam zjazdu. Jakiś remont, jadę dalej, jest znak Dobczyce. Zjeżdżam, za chwilę podjeździk, pada coraz mocniej ale pokonuję podjazd i później już ustaje do akceptowalnego natężenia. Mijam Chorągwice, jadę jadę. Myślę sobie ile jeszcze, a tutaj droga się ciągnie i ciągnie. Ale tak to jest gdy ktoś na MTB sie pcha na asfalt. Mijam Jankówkę, widzę dom gdzie rodzice 7 lat temu kupili samochód. Wiem że stamtad już blisko. Jeszcze trochę drogi i zaczęły się fajne serpentynki i zjazd 12%. Równy asfalt, fajnie się składa :) byle nie wylecieć na zewnątrz. Dojeżdżam do ronda, na rondzie w prawo. Jakiś kilometr patrzę Biedronka-zjeżdżam bo w baku pusto. Stojak dla rowerów zablokowany przez samochody tak że normalnie stanąć się nie da, przypinam rower równolegle, kupuję oranżade i batona, góralek nie było :P
Wychodzę, patrzę Wieśwagen dalej stoi blokując stojaki. Wiecznie ktoś nie będzie zakupów robił, odpinam rower. Za chwilę przychodzą z torbami, ludzie pakują się do auta, kobieta odprowadza jeszcze wózek. Wtedy siadam na rower i podjezdżam 50 cm od tylnego zderzaka samochodu. Samochod lekko cofa ale zatrzymał się. I tak sobie tam stoję, ubierając kask, przelewając wodę do bidonu. Minęło może z pół minuty, może minuta, klakson. Stoję dalej, mija jeszcze może z 20 sekund, otwierają się drzwi.
Kierowca: Długo Pan jeszcze będzie tutaj z tym rowerem stał?
Labudu: Tak
K: Ja chcę wyjechać a pan blokuje mi wyjazd
L: Ja chciałem zaparkować to dlaczego zaparkował Pan tak że nie można rowerem normalnie zaparkować
K: Przepraszam bardzo tutaj jest jeszcze obok prawie cały stojak wolny, może sobie Pan tam zaparkować
L: Przepraszam bardzo tam jest jeszcze prawie cały parking wolny, może sobie Pan tamtędy wyjechać
Kierowca wsiadł, i po około 5-6 manewrach przód tył jakoś przecisnał się obok wejścia do sklepu. Sorry ale mnie tacy ludzie wkurzają :P
Dalej pojechałem do Dobczyc, tam się trochę pokręciłem szukając dobrego widoku na zalew, którego ostatecznie nie znalazłem a czas naglił bo nie chciałem po nocy jeździć.
W drodze powrotnej spotykam jeszcze grupkę motocyklistów, których później widzę jeszcze na Alejach Mickiewicza. Dojeżdżam do ronda-w lewo, szykuje się 12% podjazd, ciężko, zbyt ciężko idzie. Ale pokonuję i jakoś droga powrotna mija szybciej. Tam gdzieś w połowy trasy też fajne serpentynki były, akurat tam zadzwonił Kamil czy jadę na rower, no chętnie ale poza Krakowem jestem więc nici z tego. Gdy wjeżdżam do Wieliczki to zaczyna się już w zasadzie szaro robić. Gdy już wjechałem w okolice Obi to było ciemno ale tam już spoko, głównie bokiem się poruszałem bo jednak samochody na wlocie do Krakowa to bywa masakra. Jeszcze Błoniami, spotykam kolegów-będę za pół godzinki, zmiana rowerów i na impreze III LO z Tarnowa, w żaczku w Krakowie :P Aha czas wzięty z doooopczyc
Jeśli ktoś dotąd doczytał to podziwiam i widzę że wytrzymałość na sezon zrobiona już jest :PZ kopca Kraka
© labuduA to jest rower
© labuduBonarka
© labuduNowy most
© labuduPodjazd koło Dobczyc, 12 % i serpentyny
© labuduZapora w Dobczycach
© labuduTo zdjęcie mi się podoba
© labudu
komentarze
Ja dzisiaj zrobiłem 20 km pierwszy raz od 6 miesięcy, to myślałem, że na ostatnim podjeździe do domu mi nogi odpadną :D