Objazd trasy Maratonu Wojnickiego po raz drugi
-
DST
89.60km
-
Teren
49.00km
-
Czas
05:05
-
VAVG
17.63km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Podjazdy
1270m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powtórka z 21 października 2012, a w zasadzie bardzo zbliżona czyli objazd trasy Maratonu Wojnickiego 2013. Przed 9 rano wyjazd, wałami Białej i szybko jestem na miejscu zbiórki tarnowskiej ekipy. Do Wojnicza ruszamy w 7 osobowej grupie. W Wojniczu czeka na nas reszta grupy, w sumie wystartowało nas chyba ponad 15 osób(już nie pamiętam dokładnie). Startujemy, najpierw po płaskim, tam chłopakowi uszło powietrze z amora i zmuszony był zawrócić. Początkowo było trochę asfaltów i szutrów, mnie irytowało sporadyczne skakanie łańcucha. Później zaczęła się nieco ciekawsza trasa, w lesie oczywiście przegapiliśmy skręt. Jeden podjazd w polach pokonany z buta, jak zwykle ślisko, dodatkowo chciałem sobie zrobić nieco więcej miejsca na nabranie minimalnego rozpędu to jeden chłopak z Wojnicza wpakował mi się przed koła i za ok 2 metry rzuciło go na minimalnej nierówności i tak skończył się podjazd dla niego i dla mnie zmuszonego się zatrzymać, ruszać już nie było po co.
Dalej jazda coraz bardziej lasami i jak dla mnie nawet przedwcześnie dojeżdżamy do ruin w Melsztynie. Tam jakaś fotka, tak w ogóle to Marcin nagrywał kawałki do jakiegoś krótkiego filmiku o tym maratonie. Zjazd spod zamku powoli bo po pierwsze hamulce już są nieco zjechane, a po drugie metr przed sobą miałem Sławka który nie oszukujmy się zjeżdżał powoli. Później kawałek asfaltu, szutru i wąwóz :) To tam gdzie ostatnio jechałem dosyć chaotycznie, dziś już dużo płynniej, pewniej, szybciej i na dłużej związanym z rowerem bez jakiś wygibasów. Także jest postęp :) Na dole chwile czekania bo Sławek podobno wywinął orła. Zaraz po wjechaniu w las dosyć spory kawałek rower-walking-cóż czasem trzeba. Dalej już powrót podobnymi trasami. Jeszcze "zrywanie jabłek" koło żywopłotu w jakiejś miejscowości no i minuta osiem jesteśmy w Wojniczu. 56 km w 3:49. Powrót również grupą, ale z kilometra na kilometr coraz mniej liczną-w efekcie od Plantów jechałem już sam. Myjka i do domu :)Gdzieś w lesie, obok szlabanu
© labuduW lesie są i takie cuda kontrukcyjne
© labuduGdzieś na podjeździe
© labuduCzasem wypada spojrzeć w dół
© labuduPomiędzy liśćmi
© labudu