labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Tego mi było trzeba :)

  • DST 110.90km
  • Teren 35.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 18.48km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 1900m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 listopada 2012 | dodano: 18.11.2012

Wczoraj z rowerowania nici, dziś trzeba było nadrobić. Pobudka jakoś 5:30, kościół ogarnięcie, ubranie w cebulkę i kilkanaście minut po 8 w drogę. Jeszcze do sklepu po batony, jedzie się ciężko, ciężej, co jest, mięśnie chyba się zastały. Dojeżdżam do Zakliczyna, nie wiem w 55min jazdy chyba, czyli jednak nie jest tak źle. Wstąpiłem jeszcze na stację w celu dobicia kół, kompresor trochę świrował ale udało się. Dopompowałem i na rondo, spojrzenie na telefon, sms, odpisałem dzwonię, zero odzewu, kurcze pewnie dzis znowu peleton mi przejechał. Ale za chwilę jest, jednak zdążyłem. Za chwilę podjeżdża cała ekipa, 4 samochody, 12 osób i 12 rowerów. Wzrok ludzi z przejeżdżających samochodów obok klasztoru na 13 przygotowujących się rowerzystów do jazdy-bezcenne.

Po 2 dniach ubierania się i pakowania wszyscy byli gotowi do jazdy więc zaczynamy Wariacje na temat Jamnej. Początkowo tempo powolne, bo wszyscy poza mną byli nierozgrzani. Później tempo nieco wzrosło, później nawet straciło miano wycieczkowego. Nie pamiętam gdzie, nie pamiętam jak dokładnie jechaliśmy, momentami było nieco ciężej, ale znośnie. Poza początkiem trzymałem się w pierwszej połowie stawki. Faktem było że nikt nie musiał na mnie czekać, to ja czekałem :D Były fajne zjazdy i podjazdy, raz kawałek pchałem bo przede mną nie dali rady jechać i zacząłem pchać, ale wtedy za mną mnie uświadomili że jednak się da, i dało się bez większych problemów.

Obyło się dla mnie można powiedzieć bez gleb, bynajmniej nigdy nie dotknąłem niczym ziemi niż butem, jadąc na rowerze. Na mostku przednie koło chciało jechać do wody, ale udało się zatrzymać, na krzywej drodze gdzie niemal wszyscy jechali niczym na żużlu też miałem bardzo mały kąt z poziomem. No i najciekawsze, na jednym ze zjazdów źle najechałem na drewniany przepust, przód lekko zarzuciło, gdy najechałem tylnym rower oszalał i dążył do gleby, nie wiem jak mi się to udało, ale wypuściłem go spod siebie i złapałem tylko prawą ręką. Ja bez styku z podłożem, rower też. I jeszcze poza rowerowa gleba idąc z tymbarkiem po schodach koło bacówki? w Jamnej zaliczyłem pięknego orła, ale również obeszło się po kościach, a dokładniej ogonowej bo nie wyrżnąłem głową o schody.

Pod koniec na dosyć ostrym podjeździe chciałem po raz pierwszy wrzucić młynek na korbie, ale sprzęt odmówił posłuszeństwa, a że nie chciało mi się zatrzymywać żeby zrzucić w miejscu to depnąłem mocniej coby dać radę na średniej tarczy. Byli tacy co dziwnie się patrzyli na szczycie. Zjechaliśmy pod Klasztor. Pytam Leszka ile kilometrów zrobiliśmy-Czekaj bo 30 metrów zostało do 50km i kręci kółka żeby było to 50... Podziwiam zapał :) Te 50 km w bodaj 3:50 zrobiliśmy.
A podczas trasy kierowniczka wyjazdu widziała jakiegoś tira mijającego osobówkę na bocznej drodze, nie wiem, przecież prawie każdy ma 197cm wzrostu

Ludziki się popakowali do samochodzików, a ja nie będę Speca woził tak blisko domu więc w drogę. W Janowicach spotkałem innego rowerzyste z Zakliczyna, razem spokojnym tempem wyjechaliśmy na Lubinkę. Dalej już sam pojechałem dalej, na myjkę. Jestem w Tarnowcu, z lewej wyjeżdża S-Works - cholera dziś ich już było chyba 6, co to jakaś mega promocja w BB, ale jechał nim typowy szpaner, nie spinałem się specjalnie, ale widziałem że ja po przejechanych 100km jadę tempem szpanera dającego z siebie wszystko, przynajmniej było ciekawie :) Dalej już woda i dom, plany były inne ale jednak traska trochę dała mi w kość i jedyne co widziałem przed oczami to obiad w domu.

Jadąc już w drodze powrotnej, jak i pod koniec jeżdżenia po okolicach Jamnej zauważyłem pozytywną rzecz- tak jakby minęła ta niemoc w nogach, tak dobrze mi się jechało ostatni raz pewnie z miesiąc temu-wniosek: z nogami podobnie jak z autem, jeśli zamula to trzeba porządnie przepalić i później jest lepiej :) I druga pozytywna rzecz - ręce prawie w ogóle nie bolą, czyli wszystko idzie w dobrą stronę, a mój sposób na nudę w Krakowie nie idzie na marne :)


Gdzieś na trasie, gdzie? sorry ale nie ogarniam terenu © labudu




komentarze
labudu
| 22:37 poniedziałek, 19 listopada 2012 | linkuj ja żeby być w "gazie" jadę niemalże tylko na gazowanych :P
piotrkol
| 22:31 poniedziałek, 19 listopada 2012 | linkuj no ja nie miałem wyjścia, 99kg wagi to dość dużo więc zbiłem i się cieszę :P. Diety specjalnie jakoś nie przestrzegam, jedynie odstawiłem prawie całkowicie napoje gazowane (czasem sobie pozwolę na szklaneczkę pepsi :P), ograniczyłem trochę słodycze, ale ogólnie to tyle :)
A z tym Wojniczem to ciekawa sprawa, nawet trasa przelatuje po dobrze znanych mi fragmentach :) jak rower przetrzyma zimę to pomyśle nad startem, a co :)
labudu
| 22:07 poniedziałek, 19 listopada 2012 | linkuj to trzeba szukać osób chętnych do jazdy, jest ich sporo, wystarczy poszukać.
Lepiej pomyśleć jak może wyglądać forma za rok :)
20kg podziwiam, ja jakoś wagi nie zbijam ale przez rower to wręcz mi jej przybywa, ale chyba będzie trzeba pomyśleć o jakiejś diecie albo coś
piotrkol
| 21:47 poniedziałek, 19 listopada 2012 | linkuj a no co racja to racja, w grupie nie ma mowy o zrezygnowaniu ;) Być może tego mi brakuje, dawno nie jechałem z kimś, ciągle sam i to stało się monotonne. Na szczęście jakaś ochota na jazdę się pojawia jak sobie siebie przypomnę z przed roku. 20kg więcej, słabiutka kondycja, uff masakra była ;)
labudu
| 21:11 niedziela, 18 listopada 2012 | linkuj No właśnie ktoś mi mówił że jeździ z nimi od jakiś 10 lat czy jakoś tak
labudu
| 21:10 niedziela, 18 listopada 2012 | linkuj a ja mam i to podwójną bo Speca widuję tylko w weekendy gdzie i tak czasu mało a dzień krótki. Po drugie jadąc w grupie 13 osób powiedz sobie mnie się nie chce, ja wracam. Widzisz te wszystkie spojrzenia? Poza tym jak teraz trochę nie pojeżdżę jeszcze to na wiosnę będzie jeszcze większa kicha jak jest teraz ;/
lemuriza1972 | 21:07 niedziela, 18 listopada 2012 | linkuj Oni tam jeżdżą pewnie od jakichs co najmniej 10 lat, więc obeznanie mają:)
piotrkol
| 21:01 niedziela, 18 listopada 2012 | linkuj szacun, ja kurcze po 30km nie mam motywacji jechać dalej, a chciałbym setkę ustrzelić przed końcem roku jeszcze jedną :/
labudu
| 20:10 niedziela, 18 listopada 2012 | linkuj 12 osób podwoziło rowery do Zakliczyna samochodami, a ja 13 przyjechałem na kołach przez Lubinkę :)
labudu
| 20:09 niedziela, 18 listopada 2012 | linkuj A na forum rowerum padło hasło że Kristel organizuje wyjazd na Jamną w niedziele i się uzbierali chętni :)
barteko
| 20:06 niedziela, 18 listopada 2012 | linkuj co to za zbiórkę miałeś? ;)
labudu
| 19:45 niedziela, 18 listopada 2012 | linkuj Dlatego pojechałem :) Obeznanie w terenie godne podziwu, ale ja jeszcze sam bym się tam nie wybrał, bo albo bym pobłądził a dzień krótki, albo znacząco skróciłbym trasę.
lemuriza1972
| 19:38 niedziela, 18 listopada 2012 | linkuj Droga znana:).
Podobnie jak Wariacje na temat Jamnej.
Warto jechać z Krysią i Adamem, bo znają różne ciekawe ścieżki w tych okolicach.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ypang
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]