labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Road Maraton - Wilczyce 2016

  • DST 110.87km
  • Czas 03:04
  • VAVG 36.15km/h
  • HRmax 189(106%)
  • HRavg 151( 84%)
  • Kalorie 2086kcal
  • Podjazdy 900m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 czerwca 2016 | dodano: 11.07.2016

Tym razem Wesołym Autobusem udajemy się do Wilczyc, niedaleko Sandomierza na wyścig Doliną Opatówki z serii Road Maraton. Pierwsze co się rzuca w oczy to wszechobecny upał. Udaje nam się załatwić miejsce dla busa teamowego w cieniu na boisku piłkarskim i chociaż tyle że możemy się w chłodzie przygotować do wyścigu. Wiele to nie daje bo i tak jest gorąco :D BodyiCoach dziś w składzie Agnieszka, Kasia, Rafał, Łukasz i ja. Poza tym Maciek i Coach Kuba we własnej osobie więc jest team :)  W końcu udaje się na spokojnie przygotować do wyścigu i rozgrzać :D No może poza Kubą z telefonem jest spokój :) Start pod górkę, objazd kawałka pętli, no nie jest źle poza tym startem pod górkę. Samopoczucie wybitnie średnie, ludzie zaczęli się ustawiać do startu, tłok jakby rzucili Prince Polo. Ustawiamy się z Rafałem całkiem z boku i taktyka na start- Rafał celowo opóźnia start żebym mógł wjechać od boku z Sikorkami :) 

Gotowi do startu
Gotowi do startu © labudu

Udaje się to zrobić w miarę płynnie i jedziemy !!! Nie czuje się w tej temperaturze więc raczej zachowawczo, ale tak żeby być z przodu. Ale zaraz zaraz, tempo idzie takie że momentami to są problemy żeby komfortowo jechać w grupie. Porażka ze mną ciężko podjazdy, na płaskim też brakuje, chowam się gdzieś w środku grupy i czekam aż noga puści. Całe szczęście chłopaki chyba zrozumieli że przy takiej lampie z nieba nie da rady przejechać całego wyścigu na full, no chyba że jesteś Chuckiem Norrisem. Tempo trochę zwolniło aż za bardzo to zaczęły się ucieczki. Peleton bardzo się nie garnął na kasowanie odważnych, ja nie miałem siły, do tego jeszcze doszedł ból w stopach i było pozamiatane. Nie pozostało nic tylko walczyć o utrzymanie w grupie, i o miejsce na bufecie żeby można było sobie pobrać bidon :)  Gdzieś po podjeździe spadł mi łańcuch. Zmuszony byłem się zatrzymać i co za wieś, podnosze ręke i mówie że defekt zjeżdżam do prawej a ludzie albo jadą równo ze mną albo się ryją jeszcze z tej prawej strony. A czas leci, ostatecznie zostałem spory kawał za peletonem, zakładam łańcuch i widziałem ze tempo nie szło jakieś mega to spokojnie swoim tempem dojeżdżam do grupy. Z tyłu Cukier na lajcie sobie kręci, powoli się przebijam tam gdzie moje miejsce czyli z przodu. Niedługo po moim defekcie gumę łapie Rafał i odpada z wyścigu. Zostałem sam w peletonie. Jak dojeżdżałem grupę to jechali koło 30km/h, a ucieczki dalej z przodu, dałem w palnik 45km/h a chłopaki za mną. Dzięki Arek, Krzysiek i Krzysiek bo to pewnie wasza robota, i nici z ucieczki. Ale ja robił za wszystkich nie będę, daje jakieś tam zmiany ale z rozsądkiem. 

Wesoły autobus
Wesoły autobus © labudu

Ucieczkę mamy na wyciągnięcie ręki ale nie bardzo chcą chłopaki współpracować, taki kraj że każdy jest sprinterem czego ja ciągle nie rozumiem. Jak można zapłacić startowe w wyścigu tylko po to żeby przetoczyć go na kole... mnie by było szkoda :P Teraz widzę że kluczowy będzie podjazd na kilka kilometrów do mety. I tam idzie ogień, niestety cały wyścig jechało się ciężko to i podjazd nie poszedł po mojej myśli, wyjechałem chyba 3 albo 4 i do tego jeden zawodnik sporo odjechał, a kilka osób w ucieczce jeszcze jest. Teraz już bez kalkulacji do mety. Na zjeździe mocne tempo, udaje się trochę odrobić, niby grupa się zjechała ale zaczęły się kalkulacje. Ja nie kalkulowałem, nie wiem pewnie ze 2 km przed metą poszedł ogień, a na ostatnich 500 metrach to już stal topiło, tego z przodu powoli dojeżdżaliśmy, słyszałem tylko odgłosy rowerów z tyłu, a za mną spora grupka kolarzy. Bałem się że wyjdą mi z koła, ostatni zakręt i zaginka do mety. Pierwszego z peletonu nie udało się dojechać, ale też nikt mnie już nie wyprzedził.

Aga na podium
Aga na podium © labudu

Okazało się też że w ucieczce nie było nikogo z kategorii A, czas na mecie 2:47:01 co daje średnią 36.6. Ucieczka przyjechała 24 sekundy wcześniej. I w końcu, po niewiele ponad roku ścigania na szosie udało mi się wygrać wyścig w kategorii :) i to Road Maraton :) Na mecie dowiaduje się że Aga wygrała w Openie czyli ZROBILIŚMY TO - podwójne zwycięstwo dla BodyiCoach Cycling Team :D , co ciekawe na ubiegłorocznej edycji Wilczyc Nasz Team zdobył dokładnie te same miejsca, tylko wtedy dokonali tego Aga i Łukasz. Wypada przyjechać tutaj za rok :)

Dawid na podium
Dawid na podium © labudu




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sasie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]