Mistrzostwa Polski Masters Brodnica 2016
-
DST
150.00km
-
Czas
04:05
-
VAVG
36.73km/h
-
HRmax
184(103%)
-
HRavg
153( 85%)
-
Kalorie 1846kcal
-
Podjazdy
683m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeden z ważniejszych startów w sezonie, do tego dosyć daleko dlatego na miejsce udajemy się dzień wcześniej czyli w piątek. Z Krakowa udaję się do Brzeska gdzie pakujemy sie do Busa. BodyiCoach na Mistrzostwa Polski w składzie okrojonym znaleźli się: Agnieszka, Rafał i ja, oraz towarzysko Kasia która akurat robiła zdjęcie.
BodyiCoach Cycling Team gotowy do drogi © labudu
W Wesołym Busie droga mijała szybko, jeszcze zahaczyliśmy o Warszawę żeby zabrać dwie koleżanki które jechały kibicować na trasie. Wieczorkiem meldujemy się w Brodnicy, gdzie na trasie zawodów znajdujemy takie coś. Burze i ulewy na całej północy Polski i organizatorzy nie mają lekkiego życia.
Dzień przed zawodami © labudu
Tutaj trzeba przyznać ekipa Cezarego Zamany spisała się na medal gdyż rano trasa była ogarnięta. Rano troche mało czasu na zapisy, śniadanie i dojazd, początkowo mieliśmy jechać rowerami, ostatecznie na start zawozi nas Agnieszka i rozgrzewamy się już na miejscu. W międzyczasie informacja że start opóźniony o 10 minut, ze względu na obrazek powyżej. Wydajemy się być gotowi do startu więc nie pozostaje nic innego jak ustawić się w sektorze startowym.
Gotowi do startu © labudu
Na portalu velonews pojawiło się też inne zdjęcie przed startem:
Velonews © labudu
W sektorze startowym plus minus 30 osób, więc w sumie niewiele. Z południa Polski znaczna mniejszość, zadecydowała chyba odległość i ranga zawodów. W końcu ruszamy, mi jedzie się bardzo komfortowo, po ponad dwóch tygodniach wróciłem na Scotta, dodatkowo było ze 3 dni przerwy i wpadły nowe buty ze sztywniejszą podeszwą. Nie powiem było uczucie petardy :D
Na zakręcie © labudu
Początek delikatnie pod górkę, dobre tempo ale w miarę spokojnie w grupie. Oczekiwanie kiedy zaczną się pętle bo pewnie tam będzie ciekawie. Wszyscy ukratkiem spoglądają na nr 15, czyli aktualnego jeszcze Mistrza Polski z ubiegłego roku. To spoglądanie nie wyszło chyba nikomu na dobre gdyż w peletonie była masa szarpnięć, chwile przestoju, później mocny zaciąg na płaskim, znowu szarpnięcia i tak w kółko. Krótko mówiąc trzeba było jechać z przodu bo może akurat to ten decydujący odjazd. Na 51 kilometrze zauważam że w grupie nie ma Rafała, później się okazało że złapał gumę więc jechałem sam. I tak zleciało te 6 kółek i chyba już było jasne że do mety dojedzie jedna grupa. Jakieś 15 kilometrów przed metą zauważyłem że grupa nieco puściła mi koło i spróbowałem swoich sił samotnie. Na cuda nie było co liczyć, jakieś 100 metrów przewagi i zaczęli mnie gonić. I tyle było z uciekania, później czarowanie i próba odjazdów na podjazdach. Tam to musiałem iść na 110% żeby trzymać czołowkę, grupa się rozjechała w pociąg jadący na maxa.
Czujnie z przodu © labudu
Ostatni podjazd i nie zgubiłem czołowki, zjazd w dół, nieco odpocząłem i dalej widzę czołówkę. Widzę? ba na nawrocie 350 metrów przed metą jestem 3 czyli w czołówce. Ostatnia prosta na kole pozostałej dwójki, idę zdecydowanie na maxa ale nieco mi odjechali. Zabrakło tego przyłożenia na ostatnich 100 metrach i ostatecznie kończę na 7 pozycji- kurewa miało być podium, ale patrząc na chłodno i tak nie było źle. No nic, po takiej zimie i tak dobry wynik, wielu ma więcej przekręcone ode mnie w tym roku, ja nie mam w zasadzie nic.
Dalej rozmowy, oddanie numerka i zaraz startują dziewczyny. Więc z Rafałem solidarnie jedziemy kibicować Agnieszce za autem sędziego. A tuż za nami bus teamowy, jak to mówimy lepszy sort- bus serwisowy nawet na rozjeździe.
BodyiCoach na rozjeździe © labudu
Pierwsze kółko odpuszczamy i czekamy na wjeździe na drugą pętle. Dalej znów za peletonem, który zdaje się jedzie tak dosyć zachowawczo. Trzeba było podjechać do Agi i przekazać kilka uwag i do samej mety tuż za sędzią. Wyszło dziś 150km, solidny trening i dyspozycja też nawet nawet pod koniec jeszcze. Średnia z wyścigu 38.4km/h