Klasyk Beskidzki- bolało
-
DST
74.00km
-
Czas
02:08
-
VAVG
34.69km/h
-
HRmax
184(103%)
-
HRavg
156( 87%)
-
Kalorie 1220kcal
-
Podjazdy
992m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Minął rok, rok temu debiutowałem w wyścigu na rowerze szosowym, rok sporych zmian, forma w tym roku chyba nieco gorsza ale nie może być zawsze kolorowo. Start który był w zasadzie priorytetem na ten sezon, bo rok temu złapałem gumę, więc miałem rachunki do wyrównania z tymi górkami. Początek jak zawsze w tłumie, raz było już na styku ale obyło się bez gleby.
Samotnie- przedostatni podjazd © labudu
Pierwszy podjazd i już tętno maksymalne- krótko mówiąc lipa ze mną. Początkowo trzymałem się w czołówce aby uniknąć tłumów i zamieszania. Na moje nieszczęście w czołówce jechał Krystian, który dziś jechał chyba tylko po to aby było ciekawiej. Podjazd poszedł na tyle mocno że w czołowce została garstka, a ja się tułałem gdzieś pomiędzy pierwszą a drugą grupą, na zjeździe dojechałem pierwszą grupę i byłem z siebie jednocześnie mega zadowolony, a z drugiej strony przerażony co będzie dalej.
W peletonie © labudu
Moje obawy się spełniły, co podjazd traciłem do czołowej grupy i odrabiałem na zjazdach i płaskim. Plus taki że cały czas miałem kontakt z czołową grupą, minus taki że byłem ujechany jak nigdy. Przed przedostatnim podjazdem na płaskim dałem mocną zmianę aby dogonić chłopaków, chwila odpoczynku i podjazd, i tyle mnie widzieli w czołowej grupie :D
Podjazd © labudu
Odcięło mnie totalnie, z tyłu już widziałem drugą grupę, byli niedaleko, przycisnąłem na płaskim i na zjeździe i 2 km przed metą znowu byłem w czołowej grupie i znowu ujechany. Ostatni podjazd już totalnie bez sił w nogach, pojechane 39 sekund gorzej niż rok temu i skończyło się na 25 miejscu Open, czyli lipa. Ale pojechane, trening jest, dalej i do przodu
Meta :D © labudu