TdP Amatorów 2015
-
DST
63.00km
-
Czas
02:30
-
VAVG
25.20km/h
-
VMAX
72.00km/h
-
HRmax
187( 93%)
-
HRavg
158( 78%)
-
Kalorie 1752kcal
-
Podjazdy
1500m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po dłuższym czasie regeneracji, bo po Tatrach nie było bardzo sił na mocniejszą jazdę w piątek rano wyjazd w Tatry, a dokładniej do Bukowiny. Tym razem nie jadę autem sam więc nie jest nudno. Pełen stan - 5 osób i do tego dwa rowery- w bagażniku w liftbacku :) Pobudka- 3:40, ehh jak ja kocham te klimaty :D Jakoś po 7 dojeżdżamy na miejsce. Wypakowanie, od razu przebranie i dojazd rowerem pod sam hotel, bo auto najlepiej było zostawić poza trasą. Zapisuję się, numer 1565 no czyli jeszcze z 250 osób się może zapisać. Opłata startowa jak za zboże, wpłacona w lipcu więc i tak taniej tylko 120zł. Ludzi sporo, słyszałem że rozgrzewki nie ma co robić bo żeby nie startować z tyłu to czeka mnie godzina stania w sektorze. Tłum ludzi dosyć spory, rozgrzewam się na odcinku od Term do ronda w Bukowinie. Co chwila zjeżdżam w dół by sprawdzić ilość wolnego miejsca w sektorze. gdy robi się ciasno ustawiam się, było to jakieś 1.5h przed czasem, szczęśliwie niedaleko stoją Tomek i Łukasz więc się nie nudze. Czekanie czekanie, jakoś leci ale jak człowiek widzi osoby na góralu wchodzące do 1 sektora to dziękuje bardzo.
Lepiej nie pytać co tam robiliśmy © labudu
Runda Honorowa © labudu
Zbliża się start, rusza sektor Vip, same Langi i inni różowi z Tauronu. Przesuwamy się kilka metrów do przodu, okazuje się że sektory z tabliczek olali i sobie sami wymyślili po podjechaniu że sektor się skończył i już jestem w drugim. Brakuje mi 3 rzędy, rusza 1 sektor, a ja na chama się przeciskam między rowerami, dalej pod taśmą i gonie 1 sektor :P Tak więc mocno w górę, wyprzedzam trochu ludzi, od ronda zjazd w dół i już widzę początek mojej grupy więc mogę zwolnić bo przecież to start honorowy dopiero :D Zjazd w dół, na poboczu widzę Barteko jako kibica, niżej jak się ludzie zjechali to zaczęło się robić bardziej niebezpiecznie, ludzie jadą jakby pierwszy raz siedzieli na rowerze, zero pewności w jeździe. Ile się da to przebijam się do przodu, i stopuję gdzieś koło 5 rzędu bo dalej już było za ciasno, w końcu ktoś tuż obok mnie z prawej strony chyba liznął koło komuś, skończyło się glebą kilku osób i podobno złamanym obojczykiem. Ja na szczęście uniknąłem zdarzenia lekko przyspieszając. Dojeżdżamy na dół, w pierwszym sektorze znalazło się pewnie z 300 osób, cwaniaki czekali gdzieś na zjeździe pewnie. Za chwilę z tyłu dojeżdża Tomek- on przecisnął się na zjeździe do mojego sektora :D Staję obok Mirka i czekamy na start,pewnie koło 5 minut, tam jest motyw z przejazdem przez tory żeby były otwarte. Rusza sektor vip, chwilę za nimi rusza jedynka czyli my :)
Na zjeździe © labudu
Gliczarów © labudu
I kolejne z Gliczarowa © labudu
I poszło, poczatek wydawało się niepozorny, każdy chce jak najpóźniej przejechać przez pomiar bo czas liczy się netto. Duża różnica sekunda jak ktoś będzie 1200 czy tam 1201 :) Zaraz za pomiarem ktoś, chyba w koszulce strażaka poszedł pełnym ogniem że cieżko było nadążyć. Zakręt w prawo, przejazd kolejowy pełnym ogniem, zakręt w lewo i zaczyna się podjazd. Jakby trochę wystopowali ale dalej tempo idzie mocne, idę do przodu tak żeby ciągle trzymać czołówkę na odległość koła. Trzymam się w miarę z przodu, za Tomkiem, ale ten jakby zaczął zostawać więc go wyprzedziłem. Robi się kolejna luka w grupie, już dobre 5 metrów, wyprzedzam i spawam do czołówki, dogonienie ich poszło aż za lekko. Ale zaraz zaraz co się dzieje, oglądam się i zostaliśmy w czwórkę z przodu. Wow, w międzyczasie mijamy tyły, a jest ich dosyć sporo sektora Vip. Fajne uczucie, po prawej dziesiątki a nawet setki ludzi a my za motocyklem z lewej strony mijamy wszystkich :) Czołówki Vipa oczywiście nie wyprzedziliśmy. Zmęczenie już takie że najchętniej bym odpuścił, patrzę na dystans- do szczytu Zębu jeszcze 2 kilometry. Sam nie wiem jak to zrobiłem bo ledwo wiedziałem co się na świecie dzieje ale wyjechałem z pierwszą grupką :D Dalej lekkie wypłaszczenie, w dół i znowu kawałek w górę. Tam już jedziemy po zmianach o ile jest czym jechać. Analizując stravę Ząb podjechany ze średnią prędkością 23.5km/h w tętnie 177, tylko 5 sekund gorzej niż to robił Kaiser rok temu. Do prosów to i tak jeszcze z minutę :/ Dalej zjazd do Białego Dunajca, jeden gość wydaje się jakby uciekał, albo dał mocną zmianę, próbuje lecieć za nim, jest problem bo na 50-25 już nie bardzo jest czym dokręcać. Do tego jedzie trochę vipów a ich trochę ryzykowne wyprzedzać na zakrętach. A kulminacja jest to że zablokowało nas jedno auto mavica bodajże, później jeszcze auto sędziego czy kogoś tam. W końcu na zakrętach dochodzę grupkę z 5 osobową gdzie jedzie lider mojej grupy. Co chwilę się oglądał czy jadę, w Białym Dunajcu przelot przez tory i jedziemy dalej, trochę ciasno ale zaczyna się oczekiwanie na Gliczarów. Chwilę współpracujemy ale czuję że nie mam już zbytnio siły, a dla kolegi to trochę za wolno i w końcu mi odjeżdża a z tyłu dochodzą mnie jeszcze dwóch z tej czwórki co uciekliśmy. Ktoś tam na poboczu krzyczy ile mamy straty, a co mnie to obchodzi jak ja nie startowałem z vipa. Za chwilę patrzę widać pionową ścianę- Gliczarów. Masakrycznie ciężko się jedzie a to dopiero ten fragment koło 10-15%. Dochodzi mnie kolejna osoba z mojego sektora i jestem czwarty, przed najstromszym fragmentem Gliczarowa delikatnie odpoczywam o ile można to tak nazwać. Podbiega ktoś z tyłu i dwa kroki pcha mnie od tyłu, trochę pomogło. Chwilę później dojeżdżam do ścianki, widzę masę ludzi, żeby nie było wstydu zagrałem na 1 karte, najwyżej zdechne na górze, wstałem z siodełka i ogień do góry. Ścianka poszła bardzo lajtowo- przereklamowane dziadostwo, dużo gorszy jest odsłonięty dojazd do tego czegoś. A przy okazji na tym podjeździe wyprzedziłem mojego konkurenta i znowu jestem 3 z sektora.
Podjeżdżam © labudu
Przed metą © labudu
Na wypłaszczeniu mocno aby dojechać do "premii górskiej", dosyć fajnie się jedzie na takim czymś po ściance, nawet z blatu spory kawałek leciałem, tuż przed którymś szczytem wyprzedzam grupkę w której jedzie Daniel z Krakowa. Kilka wymienionych słów w ramach dopingu, zbyt wiele czasu na to nie było bo leciałem z blata. Gliczarów się skończył teraz na zjazd, skrżyżowanie w lewo i przejeżdżam tuż obok samochodu, może by tak zjechać i odpocząć w aucie :) Ale nie ma takiej opcji- skręt w prawo i lecę w dół, strasznie nierówna droga, zakręty pokonuję tak że nie bardzo wiem co jest za nim, jakiś strażak pokazuje że niebezpieczny zakręt, lekko shamowałem, schyliłem się i poszło :) Dobrze że wiadomo że nic nie wyjedzie zza zakrętu. Dojeżdżam na sam dół, spory kawałek po płaskim, niby to płaskie niby do góry- w każdym razie tempa w ogóle nie mogłem złapać, jadę niewiele ponad 20. Dojazd do ronda i teraz 4 km podjazdu. Wydaje się że jest płasko, oglądam się do tyłu, nikogo nie ma, jadę ile mogę ale to ciągle 8%. Ale później ma się wypłaszczyć, 3 km myślę to teraz już będzie można mocniej, ale nie bardzo jest czym, dochodzi mnie ktoś z tyłu- kurcze bo będe 4 z grupy. Próbuję coś mocniej odjechać- nic z tego, wypłaszcza się, dalej mocno i nie daje się wyprzedzić, kilometr do mety, myślę jadę wszystko, ale nie ma czym, nogi już wysiadły, kolega wyprzedza mnie 500 metrów przed metą, próbuje jeszcze kontrować- nic to nie daje. Odjeżdża mi, ja dalej równo ale nie zaginając się ponad możliwości, dojeżdżam do mety, przeskakuje pomiar czasu. Ogarnięcie co i jak, nikt nie wie jak czas vipów ma się do 1 grupy. Ja swojego czasu nie znam bo nie kasowałem licznika specjalnie po to. Niewiele przed dekoracją pojawiają się wyniki na necie- okazuje się że 7 miejsce open, 2 miejsce w kategorii a wyścig ukończyło 1668 osób- not bad :D Mój czas- 59 minut 53 sekundy yeah- zmieściłem się w godzinę :) średnia 31.86 na 31.8 kilometra, i kilometrze przewyższeń :) ciężko będzie to poprawić za rok, okazało się że wygrał chłopak z którym uciekaliśmy z Zębu, no ma nogę, trzeba taką formę zrobić nastepnym razem. Dalej jakieś kręcenie pod samochód a później patrzenie na prosów na Gliczarowie. Na 1 runde nie zdążyłem po dekoracji ale na 2,3,4 kibicowałem razem z Kacprem i Bartkiem na najostrzejszym kawałku. Później nawet dojechali chłopaki z Tarnowa- Rafał z BBOT i Paweł z Tarnowa :P gdy się okazało że Kwiato się wycofał to wszyscy udaliśmy się w kierunku domów.
Pełen luz :P © labudu
Wyścig na plus, wynik cieszy chociaż zlamiłem ostatni podjazd na Bukowinę, ale w kategorii +90kg to chyba 1 byłem :)