Rychwałd
-
DST
48.13km
-
Czas
01:49
-
VAVG
26.49km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Kalorie 2029kcal
-
Podjazdy
872m
-
Sprzęt Scott Foil Premium Di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zawsze sobie powtarzam że koniec z późnym robieniem projektów- zawsze później narzekam następnego dnia. Tego dnia powinienem odsypiać noc to po zajęciach zjadłem obiad i .... pojechałem na rower :) W sumie bez sensu taka jazda bo specjalnego treningu tak nie zrobi. Wyjechałem jakoś o 19:20, niedawno Olek jechał Marcinkę na czas wiec pomyślałem że też spróbuje. Przy okazji zobaczę co zostało z formy z ubiegłego roku. Najpierw na Marcinkę i zjazd w dół do Tarnowa, kawałek dalej nawróciłem, zatrzymałem się na progu. Postałem z minutę, zobaczyłem na stoper i ogień. Początek poszedł fajnie ale później zaczęły się dziury, można stwierdzić że nawierzchnia nie sprzyja podjeżdżaniu na szosie. Ale nie takie dziury się jeździło, starając się omijać co się da ciągle do góry. Czuję to niewyspanie nie jedzie się dobrze wyjeżdżam na asfalt i nie bardzo jest czym jechać. Niby się rozpędziłem po płaskim ale na ostatnim podjeździe pamiętałem jak jechałem to z blatu, teraz było ciężej, ostatni sprint ciężko nazwać sprintem. Obok schodów patrzę na czas 6:41, wow, drugi czas publikowany w historii forum. Później w ramach odpoczynku pojechałem w kierunku Łękawki. Przejazd górą Słonej Góry i zjazd do Pleśnej. Po ciemku to tylko na Rychwałd. Zaczynam jechać serpentynki, z góry jedzie ktoś na ciemnym góralu. Jak z Rychwałdu po ciemku to pomyślałem że to Aśka, machnąłem ręką, zero odzewu więc stwierdziłem że to jakiś trzepak. Wyjechałem na Rychwałd tak w miarę spokojnie, zjeżdżam w dół, znowu ktoś podjeżdża do góry ale lampke ma jakby mocniejszą. To chyba już ktoś inny, zjeżdżam w dół i w Pleśnej zawracam bo pewnie ktoś robi serie podjazdów. Mijam się mniej więcej w połowie wypłaszczenia i to ostatni dziś rower jaki widziałem. Wyjazd do końca do góry i pozostał już tylko powrót do domu :)