labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Z towarzyszem Aleksandrem

  • DST 46.70km
  • Czas 01:37
  • VAVG 28.89km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Kalorie 1899kcal
  • Podjazdy 508m
  • Sprzęt Scott Foil Premium Di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 grudnia 2014 | dodano: 10.12.2014

Dziś straciłem pół dnia bo zajęcia o 11 a dojechać z Tarnowa trzeba. Gdybym miał gdzie rower zostawić to bym nie skorzystał z usług firmy przewozowej, a tak to się przespałem dłuższą chwilę. A po powrocie jak to w środę już wcześniej umówiony z Olkiem na jazdę. Jeszcze rano nie miałem czasu na zmianę opony więc po powrocie do domu zdejmują trenażerową gumę. Jakoś 14:28 wychodzę z domu i w drogę. Asfalt względnie suchy ale na wilgotniejszych fragmentach staram się zachować ostrożność. W Tarnowcu wyjeżdżam na główną drogę, akurat było pusto, kilka mocniejszych obrotów korbą, jestem na przejściu dla pieszych i obie klamki na max. Spod szkoły wyjeżdża Berlingo, i to tak do połowy drogi bo auta od Tarnowa jadą a kobita chce przejechać na drugą stronę wsi, i do tego tak pod kątem 30 stopni, nie wiem czy mnie nie widziała czy nie chciała widzieć.... W każdym razie ja zatrzymałem się nie więcej jak pół metra przed nią, hamując na granicy przyczepności, lekko bokiem, wystawiłem rękę i oparłem się o auto, oczywiście nerwowe złożenie lusterka z pięści i pojechałem dalej, szkoda czasu na dyskusje. Dalej dosyć pusto na drodze, pewnie kobita stała jeszcze dłuższą chwilę i blokowała auta od strony Tuchowa. Dojeżdżam do przejazdu i standardowo zamknięte szlabany. Dojeżdżam pod sam szlaban ,zatrzymuję się widzę pociag od strony dworca, sms do Olka, pociąg przejeżdża, raptem 3 wagony- cały skład :D Po chwili podnoszą szlabany i co za menda, zanim się podniesie to opada kawałek w dół i uderzyła mi w lewą manetkę. Dojeżdżam pod sąd, Olka jeszcze nie ma, okazuje się że najechał na szkło i miał trochę zabawy z kołem. Prosto do Skrzyszowa, nawet dobrze mi się kręci, pewnie wiatr w plecy był. Dalej boczną drogą do Zalasowej, oj dawno tam nie jechałem w tą stronę. trochę biało dookoła, na drodze na szczęście w miarę czarno i nie leci nic spod kół. Z Zalasowej ulicą Partyzantów do Tuchowa, tam ostrożnie w dół i dalej przez Zabłędze i Piotrkowice na Słoną Górę. Jest kawałek góry ale szybko zleciało, jechaliśmy tak szybko że auto nas nie mogło wyprzedzić. Dalej po raz XX zjazd przez Łękawkę, Łekawicę i do góry na Zawadę. Tyle na dziś




komentarze
labudu
| 22:40 piątek, 12 grudnia 2014 | linkuj A z plusów? Przede wszystkim koszty- bilet miesięczny kosztuje 115 zł, gdzie wracając na weekendy i tak te 60 zł na bilety człowiek wydawał. A doliczając koszt mieszkania( ja płaciłem mniej niż 400zł, ale u większości osób to koszt rzędu 450-500zł miesięcznie), do tego wiadomo życie jak mama obiad ugotuje a kupując w krakowie wychodzi taniej. Inna sprawa że na tym gotowaniu czy zakupach też odzyskuję trochę czasu straconego na przejazd. A obecnie mam 57 kursów dziennie w jedną stronę autobusem przez Autostradę, czyli w zasadzie co 15 minut, więc nie ma problemu że trzeba jechać 2 godziny wcześniej i czekać na zajęcia. Kolejny fakt to to że odpada mi problem z przewożeniem rzeczy czy też roweru- biorę to co mi jest potrzebne i z głowy. O krakowskim smogu nie wspomnę, w Tarnowie mogę jeździć na rowerze oddychając powietrzem a nie dymem, poza tym trasy jakby bardziej mi odpowiadają, w Krakowie jazda w zasadzie ograniczała się do jednego kierunku albo przebijanie się pół godziny przez miasto. Fakt - brakuje mi Lasku Wolskiego, bo jest to genialne miejsce do treningu a miałem go bardzo blisko, ale z drugiej strony nie mam górala już :P za to tutaj mam Olka który często jest chętny do jazdy.

Nie wiem jak inni, ja to sobie podsumowałem wszystko i uznałem że tak lepiej :P a czas czasem, i tak masę się go marnuje na telewizorze czy komputerze :P
labudu | 22:40 piątek, 12 grudnia 2014 | linkuj Tak 2 lata mieszkałem w Krakowie, teraz dojeżdżam z Zawady i jest fajnie :) W sumie to myślałem o takim rozwiązaniu na początku studiów ale to były inne czasy :P Przed podjęciem decyzji trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw i sprawa się wyjaśnia :P Gdy byłem w gimnazjum kolej do Krakowa jeździła około godziny, a 1:20 to było długo, później zaczęły się remonty i na pierwszym roku studiów pkp jeździło co najmniej 2 godziny. Później pojawił się Voyager i obecnie uważam praktyke studiowania w Krakowie z mieszkaniem jako utarty schemat mający na celu 5 lat beztroski z budżetu rodziców. Minusem jest w zasadzie tylko mniej czasu, co akurat na Politechnice gdzie zajęcia są z tych bardziej w kupie nie jest takie tragiczne, jeżdżąc na 7:30 wstaje rano a w autobusie i tak śpie więc większej różnicy to nie robi, mieszkając w Krakowie i tak bym spał do 7 i na szybkiego na zajęcia. A po południu też można albo iśc spać i tym samym mniej spać w nocy, albo wziąć jakiś zeszyt i poczytać :P Przerw u mnie nie ma tak wiele więc da się przeżyć.
Gość | 14:14 piątek, 12 grudnia 2014 | linkuj A to czemu dojeżdżasz do Krakowa? Kiedyś mieszkałeś w Krakowie.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ralne
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]