Poniedziałkowe MTB
-
DST
69.02km
-
Teren
15.00km
-
Czas
04:09
-
VAVG
16.63km/h
-
VMAX
62.00km/h
-
Kalorie 2000kcal
-
Podjazdy
1368m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Spontaniczna akcja, prognozy pogody nie są ciekawe więc Wtorek MTB z wtorku przeniesiony na poniedziałek. Start o 10:30 ale jak zapowiadaliśmy spóźnimy się z Krzyśkiem kilka minut. Tak więc z Mirkiem w trójkę zaczynamy szutrową wspinaczkę na Marcinkę. Tempo jak to na Wtorku, przejeżdżamy przez Zawadę i rodzi się jakiś dziwny asfaltowy pomysł podjazdu Brzanki od Klasztoru ale dojazdówka to bardziej na szosę. Zjeżdżamy więc do Poręby i przez Świebo dojeżdżamy do Pleśnej. Tam w końcu zaczęło się robić ciekawiej- podjeżdżamy żółtym na Rychwałd. Dawno albo wgl tam nie jechałem w tą stronę. Patrząc na łysego Ralpha z tyłu jestem zdziwiony że udało mi się aż tyle podjechać, wyszło na to ze najdalej z naszej trójki. A w czasie kawałka podejścia znalazłem fajny objazd leżącego na szlaku drzewa :) Widać nie byłem pierwszy bo ślady już są i z górki rowerem będzie jechać się fajnie :) Z Rychwałdu przez Meszną Opacką zjeżdżamy do Lubaszowej.
Piękne widoki z granic © labudu
Mirek na podjeździe © labudu
Na żółtym © labudu
Przy kałuzy © labudu
Krzysiek przy kałuży © labudu
Mirek na zjeździe © labudu
Cudownie jest © labudu
Tam plan był by jechać na klasztor ale jechałem pierwszy więc skręciłem w prawo na trasę XC w Lubaszowej. Dosyć mocny podjazd i w końcu wjeżdżamy do lasu. Ja na podjazdach już dziś nie cisnę bardzo mocno bo wieloklin na korbie mi się obrobił. W lesie pokazuje chłopakom ten ostry kawałek w wąwozie. Dziś nie odważyłem się zjechać bo dosyć mokro na lądowaniu, kiedyś przyjadę na spokojnie się przełamie i będę to zjeżdżał od tak :) , za to przejechałem sobie wcześniejsze serpentynki i był fun :) Mirek proponuję jechać dalej żółtym - no to jedziemy. Powiem szczerze chyba jeden z lepszych fragmentów w całym paśmie Brzanki. Po pierwsze coś nowego, poza tym sama trasa bardzo ciekawa, są niemałe zjazdy a przede wszystkim trasa nie jest schodzona przez ludzi, rowery i samochody jak na odcinku Brzanka-Liwocz wiec bardzo przyjemnie się jedzie pośród natury.
Brzanka © labudu
Były tez zjazdy © labudu
Były też zejścia © labudu
Zjeżdżam :) © labudu
Gdzieś na dole mój rower © labudu
Fota musi być :) © labudu
Podobno końcówka przez asfaltem jest do schodzenia. Najpierw fragment który zasłaniają gałęzie choinek, sprowadzam z 10 metrów, w sumie dobrze bo był mały uskok na korzeniu którego zza gałęzi widać zbytnio nie było, ale przy odrobinie chęci myślę było by do zjechania. Dalej kawałek zjeżdżania i dosyć ostra ścianka- chwila zawahania, już miałem sprowadzać, ale myślę sobie nie ma co się poddawać i ruszam do zjeżdżania. Nie jechałem po korzeniach lecz lekko z boku a i tak chwilami było na krawędzi moich umiejętności. Ale cało zjeżdżam w dół, tam zostawiam rower i wracam się zobaczyć jak radzą sobie chłopaki. Oni schodzą mając kilkanaście kilogramów żelastwa za odważniki. Na dole okazuje się że szlak ktoś sobie zaogrodził i trzeba by przeciskać się przez chaszcze co z rowerem pewnie nie byłoby możliwe wiec szukamy jakiegoś przejazdu wzdłuż lasu- tam mniej krzaków :) Mirek zamiast jechać to szuka grzybów- nazbierał tyle że ledwo do kieszonki upchał. Krzysiek znajduje jakąś ściezke w lesie więc nią jedziemy. Na dole cos podobnego do ścieżki, kawałek trawami i dojeżdżamy do strumyka. Wydaje się dosyć głęboki, na 1/4 kola a może i głębiej. Idę na pierwszy rzut, chłopaki przejeżdżają a ja się jeszcze wracam na drugą stronę- fajna fotka będzie :) jeszcze przejechałem szybciej by woda chlapała :)
Strumyk © labudu
Mirek w wodzie © labudu
Polana Morga © labudu
Widoki © labudu
Dojeżdżamy do asfaltu i szukamy tego żółtego. Zaczyna się wspinaczka, trochę w kole, trochę z buta. Było kawałek podjazdu ale daliśmy radę. Omijamy leżące drzewo i dalej to już w zasadzie płasko. Dawno nie jechałem Brzanki od tej strony, nawet końcówki od Burzyna dawno nie jechałem, a obawiałem się że jednego fragmentu nie podjadę. Ale udało się i jeszcze po raz pierwszy byłem na Brzance, chodzi mi o ten szczyt przy kamieniu. Dojeżdżamy do Bacówki ale skręcamy pod wieże widokową. Po deszczach dobra przejrzystość powietrza więc trzeba wyjść i zobaczyć dookoła :) Po oglądnięciu wszystkiego co sie dało wracamy- zjeżdżamy do Burzyna, opcją zaraz w prawo. Tam fajne fragmenty, dodatkowo lekko przestraszeni ludzie na kamienistym fragmencie- ale obiecali że nie będą się śmiać gdy ktoś się wywróci :) Jeszcze zjazd Olka i tyle terenu na dziś.
Podziwiamy widoki © labudu
Z Brzanki © labudu
Kolejny widok © labudu
Brzanka © labudu
Krzysiek i Mirek © labudu
Przygrzało im © labudu
Bracia Labudu © labudu
Dojeżdżamy do Tuchowa i na rynek, a dalej w kierunku Łowczowa. Stamtąd aby nie było płasko to zaproponowałem najprostszą drogę do domu czyli przez Piotrkowice obok kościoła i na przełaj na Zawadę. Zawsze to dodatkowe 100 metrów do przewyższeń, tak też zrobiliśmy, podjazd spokojnie, zjazd też. Ostatnie metry po Zawadzie i pora zawitać w domu :)
Opuszczamy Brzankę © labudu
Zjazd Olka © labudu