Jeździłem zanim stało się to modne
-
DST
121.66km
-
Czas
04:19
-
VAVG
28.18km/h
-
VMAX
54.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Kalorie 5000kcal
-
Podjazdy
648m
-
Sprzęt Specialized Hardrock
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przed południem narodził mi się w głowie pomysł jazdy do Jasła- dziś były tam Cyklokarpaty a z racji że nigdy nie widziałem Cyklo na żywo fajnie by było jechać zobaczyć jak to wygląda na żywo. Jak się okazało nie tylko ja miałem taki pomysł, Krzysiek jechał rano ale zawrócił go defekt sprzętu, na bufecie pojawił się Tata Olka, a na mecie jeszcze Leszek. Wróciłem z pracy- patrzę rower usyfiony- pasuje umyć, umyłem, nasmarowałem łańcuch i o godzinie 13:24 wyjeżdżam z bramy. Grzeje bardziej niż w starej kuchence więc tempo ustaliłem takie lajtowe. Do Tuchowa zleciało dosyć szybko ale dalej ciągło się strasznie. Do tego przeszkadzał wiatr, który jak zwykł wiał w twarz. Wyjechałem na górkę w Jodłówce dalej jakoś zeszło, w Szerzynach wizyta w sklepie- trzeba było się schłodzić. Jeszcze miła ale krótka rozmowa z innym kolarzem, jechał w drugą stronę. Gdy dojechałem do drogi Jasło- Biecz aż mi się kilometrów mało zdawało- wedle obliczeń do startu powinno wyjść niecałe 60km, nie widziała mi się tak długa jazda główną drogą, ale jak się później okazało wsio było ok. Dojeżdżam do systemu pomiaru czasu jakoś w 2 godziny 5minut, pokręciłem się trochę po okolicy- sporo rowerów :) Ludzi też było a nawet kilka znajomych twarzy się znalazło. Poczekałem do końca dekoracji, przy okazji ludzie poznawali Rafała Majkę a to tylko ja :P Chciałem zaznaczyć że w stroju Tinkoff Saxo jeżdżę dłużej niż od wczoraj. Co ja poradzę że mają fajne stroje, a temu zespołowi kibicuję od 3-4 lat. Dopiero teraz stało się to modne? :P
Z Jasła wyjeżdżam jakoś 18:15- 18:30 w sumie to nie wiem która była, droga powrotna przez Pilzno. Nie wiedziałem jak wyjechać z Jasła w tamtym kierunku, ale na szczęście Marcin pokazał mi drogę, takiej nawigacji jeszcze nie miałem :) Droga nawet mi się spodobała, bo można spać, ale jedzie się żwawo :) Nawet jakieś małe podjazdy były. W Bukowej wizyta w sklepie na tankowanie i zimnego loda. Straciłem na tym pewnie z 5 minut, jadę dalej na prostej przed Brzostkiem Gomola znów mnie wyprzedza, normalnie jak samochód Teamowy- wszystko jest, nawet 5 rowerów zapasowych, no w sumie 4 bo jeden nie sprawny ale może mój dojedzie, przycisnąłem mocniej i znow na podjeździe było przez chwilę z 40. Dalej w miarę spokojnie, nawet coś koło 85km ból w kolanie puścił, ale później przy 110 wrócił, chyba za mocno cisnąłem. Do Pilzna już niedaleko, oglądam się i w oddali widzę srebrnego busa - BBOT- ale oni mają czad- kierowca z rowerzystami może rozmawiać :) Chcę się złapać na koło ale przespałem ten moment i nie wykorzystałem w pełni tego potencjału. W Pilznie skręt na Łęki i już prawie w domu. Jeszcze Cola z lodówki w Carrefour i moment dojechałem do Skrzyszowa. A ze Skrzyszowa to mogę jechać w ciemno na Marcinkę. Kilka minut po zachodzie słońca melduję się w domu.