labudu prowadzi tutaj blog rowerowy

longer na dwóch kołach

Pechowo

  • DST 116.72km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:26
  • VAVG 26.33km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • HRmax 152( 75%)
  • HRavg 124( 61%)
  • Kalorie 2000kcal
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 kwietnia 2014 | dodano: 24.04.2014

Trochę pechowo bo zaspałem troche a musiałem koło roweru pogrzebać. Między innymi był kapeć, tak więc spóźniłem się na Wtorek MTB. Wyruszyłem gdy ekipa podjeżdzała do Trzemesnej. Jechało się nie najgorzej, wyjechałem na Górę Trzemeską i urwało mi neta, straciłem ślad w endomondo, ale ostatni ślad jest obok leśniczówki więc teraz to już chyba prosto na Brzankę. Jak pomyślałem tak zrobiłem, wyjechałem do Lasu Tuchowskiego a ich dalej nie ma. Goniłem więc ile się dało, po zjechaniu z asfaltu chciałem dokręcić pod górę, przeskoczył napęd - przeleciałem przez kierownicę. Niestety pechowo prawa noga zetknęła się z korbą i trochę dotkliwie się poobcierałem. Lewa noga i ramię tylko lekko przetarte ale prawa noga rwie dosyć mocno. Postanowiłem wrócić- lepiej przemyć ten syf niż mieć później problemy. W Karwodrży mijam wtorkowiczów, okazało się że zrobili sobie pętelke asfaltową w Trzemesnej. Powoli dotaczam się do domu, gdzie wyglądam mniej więcej tak Trochę się porysowałem
Trochę się porysowałem © labudu

Później około godziny 18 spakowałem się i w drogę. Cel- Kraków, jutro o 7:30 zajęcia, nie chce mi się wstawać rano by zdążyć. Tempo lajtowe, szkoda że cały czas było pod wiatr, ale zmienia to tyle że jechałem wolniej. Nie będę się bez sensu spinał. Widać chmury, wodę spotykam w Brzesku ale jadę dalej, nie widać by była jakaś mega ulewa. Gdzie się da to chodnikiem bo beton szybciej wchłania wodę i tak nie chlapie spod kół :) W Bochni kolejna wnerwiająca sytuacja, przy wyjeździe jadę mieląc podjazd i pęka spinka łańcucha, do tego też prawie lotem się to skończyło. Nowa spinka i jest ok, dalej już bez historii, zaczęło się ściemniać ale już blisko Krakowa. Na mieszkanie docieram około 21:30, czas jazdy netto 3:12, jak na lajcik pod wiatr- całkiem ok




komentarze
piotrkol
| 22:01 czwartek, 24 kwietnia 2014 | linkuj ała :|

Wygląda ostro :P ja jeszcze zanim zacząłem jeździć, wypieprzyłem na rowerze siostry: jadąc z górki z pod domu zahamowałem ale klamki były zamienione stronami więc ścisnąłem mocno przedni hamulec - wyjątkowo mocny w tamtym rowerze. Rower został, ja poleciałem przez kierę głową w asfalt aż mi obraz pośnieżył trochę jak w tv czasem :P Kolana, łokieć i pół twarzy zdarte, bardzo efektownie. Do tego nad górną wargą na wylot dziura od kamyczka i lekko naderwane ucho :P No i cały podjazd zakrwawiony hehe :P
Tak mi się przypomniało ;)
labudu
| 07:18 czwartek, 24 kwietnia 2014 | linkuj najciekawsze jest to że w lesie jak się nieraz wywracam to obchodzi się zazwyczaj nawet bez przetarć- a na płaskiej drodze można się zmasakrować przez głupie coś
mandraghora
| 07:15 czwartek, 24 kwietnia 2014 | linkuj krwawy sport ;-)
teich
| 07:13 czwartek, 24 kwietnia 2014 | linkuj Kiedyś zaliczyłem podobne zdarzenie. Rozpędzony chciałem przejechać przez wąż strażacki rozpięty w poprzek drogi. Niestety był pod ciśnieniem. Rower został na wężu ja pojechałem dalej. Kolana, nadgarstki i łokcie przytarłem dokumentnie. Nie odważyłem się pojechać do domu i straszyć domowników. Zawróciłem na pobliskie stawy, tam dokonałem ablucji i dopiero ruszyłem w drogę powrotną.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa trzad
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]